Tak źle jeszcze nie było – rozkładają ręce producenci owoców, m.in. malin, wiśni, agrestu i jabłek. Rolnicy łączą siły i zapowiadają najazd na Warszawę. W piątek będą protestować przed kancelarią premiera.
– Jestem sołtysem 12 lat i jeszcze nie pamiętam, żeby rolnicy się tak zmobilizowali, aby wspólnie protestować – mówi Lech Marcinkowski, sołtys wsi Wandalin (powiat opolski). – Ogłosiliśmy, że jest protest. W niedzielę i poniedziałek dodatkowo chodziliśmy po domach, żeby zachęcić tych niezdecydowanych. Ale już od wtorku i środy telefony się wręcz urywają. Mamy komplet miejsc (ponad 100 – red.). Każdy już chyba zrozumiał, że dość tego wszystkiego.
Rolnicy podkreślają, że sytuacja, w której się znaleźli, jest wręcz tragiczna. W tym roku ceny owoców dla przetwórstwa są dużo poniżej kosztów produkcji. – Kiedyś jak ceny były kiepskie np. za trzy gatunki owoców, to trzy były w dobrej cenie. Teraz jest inaczej. Skupować skupują, ale już za nic nie płacą. I może dlatego ludzie się tak zjednoczyli – przypuszcza Krzysztof Cybulak, sekretarz Związku Sadowników RP.
I wylicza: jabłko przemysłowe było po 30 gr/kg, teraz jest po 10-15 gr./kg. Porzeczka czarna jak już jest skupowana to po ok. 30 groszy za kg. Za rwaną wiśnię skupy płacą 80-90 gr/kg, a za trzęsioną 40-50 gr/kg. Agrest zaczął się z ceną 50 groszy, a skończył na 30 groszach. Jedyna możliwa cena w tym toku była za truskawkę, ale jak przyszła susza, to i plantacje powysychały.
Przy takich cenach sadownikom i producentom owoców miękkich nie opłaca się zatrudniać pracowników. – Bo czym tu się dzielić, jak nam ledwo co na chleb wystarcza? – zaznacza sołtys Wandalina.
Ceny są niskie, bo – na co zwracają uwagę rolnicy – do Polski są sprowadzane maliny z Ukrainy. – Apelowaliśmy do rządzących, aby natychmiast skierowali na granice kontrole. Żeby na koszt importera sprawdzali każdego tira, który wwozi np. maliny i pobierali próbki do badań na pozostałości. Na Ukrainie są dozwolone opryski, które są zabronione na terenie Unii Europejskiej – podkreśla Cybulak.
M.in. dlatego będzie protest, na który jedzie wspólnie z około 20-osobową grupą Krzysztof Piłat z Malinowszczyny położonej pomiędzy Bełżycami a Chodlem. – Cena maliny jesiennej dorównuje cenie maliny letniej – mówi pan Andrzej. – A obecnie cena maliny letniej to 1,70 zł/kg. Tak więc sytuacja robi się poważna i dla mnie.
– Jeszcze nigdy nie było tak niskiej ceny – dodaje Aneta Kołacz, sąsiadka Piłatów, która również ma malinę jesienną. – Jeśli ta cena się utrzyma to nawet nie podchodzę pod krzaki ani nie ściągam ludzi do pomocy, bo to nie ma najmniejszego sensu.
Na protest w Warszawie tylko z powiatu opolskiego i kraśnickiego pojedzie 25 autokarów.