Polscy siatkarze zakończyli pierwszą fazę Mistrzostw Świata z kompletem zwycięstw. Podopieczni Vitala Heynena nie dali się Bułgarom, z którymi wygrali 3:1. Było to jednak niezwykle wymagające spotkanie.
W pierwszym secie biało-czerwoni zdominowali rywali. Gospodarzy stać było na wyrównaną walkę zaledwie przez kilka minut. Bułgarzy zostali z tyłu po asie serwisowym Bartosza Kurka, który dał swojemu zespołowi prowadzenie 4:2. Polacy dobrze przyjmowali i nie mylili się często w ataku, dzięki czemu szybko dokładali kolejne punkty do swojej zdobyczy. Na pierwszej przerwie technicznej wygrywali 8:5, a na drugiej już 16:8. Miejscowi kibice mogli tylko przecierać oczy ze zdumienia jak słabo radzili sobie ich ulubieńcy. W zupełnie innych nastrojach byli sympatycy biało-czerwonych, którzy świętowali zwycięstwo aż 25:14 w premierowej partii.
Bułgarzy nie chcieli sprawić swoim fanom dużego zawodu i oddać to spotkanie bez walki. W drugim secie odegrali się Polakom i wygrywali 8:7 na przerwie technicznej. Wykorzystali kilka potknięć swoich przeciwników, ale też sprzyjało im szczęście – kiedy piłka „zatańczyła” na siatce, to spadała na stronę obrońców tytułu. Vital Heynen miał coraz bardziej zafrasowaną minę, bo jego podopieczni słabo radzili sobie na przyjęciu. Przy stanie 9:12 Belg musiał interweniować. Atmosfera w Pałacu Kultury i Sportu w Warnie gęstniała – obie strony chętnie angażowały się wojnę psychologiczną. Efektem były żółte kartki dla Valentina Bratoeva i trenera Vitala Heynena. Na drugiej przerwie technicznej gospodarze prowadzili 16:13. W końcówce seta na zagrywce stanął Jakub Kochanowski –prawdziwy joker w talii polskiego szkoleniowca – i od stanu 19:23 doprowadził do wyniku 22:23. Potem jednak trafił w siatkę. Po dobrym, ale zbyt późnym, finiszu Polaków gospodarze wygrali 25:23.
Problemy z przyjęciem mocno skomplikowały życie biało-czerwonym. Reprezentacja Bułgarii rozpoczęła od zbudowania sobie trzypunktowej przewagi, a co więcej, nakręcała się z każdą kolejną akcją. Po powrocie na parkiet obrońcy trofeum zdobyli punkt, a potem na zagrywce stanął Michał Kubiak i doprowadził do wyniku 4:3. Polacy znowu byli w grze. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6. Na tym jednak nie poprzestali i konsekwentnie dokładali kolejne punkty. Wynik 7:14 dał trenerowi Plamenowi Konstantinovowi do myślenia, więc przywołał swoich graczy do siebie. Wyraźna różnica punktowa między obiema drużynami utrzymywała się przez kilka kolejnych akcji. Przewaga zaczęła jednak topnieć i w polskie szeregi wdarło się trochę nerwów. Bułgarzy podali rywalom rękę, bo seryjnie psuli serwisy i zdobyli zaledwie 22 punkty.
Biało-czerwoni musieli wykorzystać to, że gra układała się po ich myśli. Gospodarze turnieju nie poddawali się jednak zbyt łatwo i deptali Polakom po piętach. Nerwy udzielały się obu zespołom, które często prosiły o sprawdzanie spornych sytuacji Na pierwszej przerwie technicznej podopieczni Plamena Konstantinowa wygrywali zaledwie jednym punktem. Dalej czwarty set przypominał bokserską wymianę ciosów. Jako pierwsi białą flagę wywiesili Bułgarzy, którzy przegrywali z Polakami rywalizację na siatce. Obie reprezentacje schodziły skonsultować się ze szkoleniowcami przy stanie 16:14 dla liderów grupy D. Gospodarze skontrowali jednak serię udanych akcji swoich przeciwników i znowu mieliśmy walkę punkt za punkt. Ogromnym minusem było to, że biało-czerwoni marnowali serwis za serwisem. Ponownie na wysokości zadania stanął jednak Jakub Kochanowski, który maksymalnie utrudnił rozegranie Bułgarom. Polacy wygrali 25:23 i cały mecz 3:1.