(fot. Paweł Misiak/Materiały udostępnione przez TFL)
W sobotę w lubelskiej hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich odbędzie się gala TFL 15 „NOXY NIGHT”. Starciem wieczoru będzie pojedynek Huberta „Małpy” Szymajdy z Robertem Maciejowskim.
Historia Huberta Szymajdy nadaje się na kilkuodcinkową telenowelę. Wywodzący się z Białej Podlaskiej zawodnik przygodę z profesjonalnym MMA rozpoczął w 2012 roku, kiedy pokonał przed czasem Przemysława Kosnika.
Później odniósł jeszcze dwa kolejne zwycięstwa, aż przyszła niespodziewana porażka z Piotrem Danielskim.
Fabryka zamiast ringu
Szymajda jednak szybko się podniósł i pokonał kolejnych dwóch przeciwników. Dotarł jednak do ściany, której w żaden sposób nie był w stanie przebić.
- Musiałem zawiesić swoją karierę ponieważ brakowało mi sponsorów. Pojechałem do Norwegii, gdzie pracowałem w fabryce ryb. Prowadziłem również zajęcia w lokalnej sekcji MMA. Starałem się jednak utrzymywać formę, bo byłem przekonany, że wrócę do tego sportu. W Norwegii miałem pod opieką głównie imigrantów z Europy Wschodniej. Norwegowie nie garną się do MMA. Jeżeli jednak się zdecydują, to starają się to robić w bardzo profesjonalny sposób – wspomina Hubert Szymajda.
Drugie życie dostał rok temu.
Najpierw podczas gali w Szwajcarii pokonał na punkty Gruzina Garika Shahbabyana. Pokazał przy okazji, że potrafi stworzyć wielki show, dlatego w marcu dostał szansę walki o pas Thunderstrike Fight League. Jego rywalem był renomowany Brazylijczyk, Guilherme Cadena Martins.
Trzy punkty podparcia
I choć Polak w klatce sprawiał lepsze wrażenie, to popularny „Małpa” z ringu zszedł ze smutną miną. Przypadkowo kopnął Latynosa w twarz, kiedy ten próbował się podnieść.
Do klatki weszły natychmiast służby medyczne, które zaopiekowały się Cadeną. Sędziowie natomiast zajęli się Szymajdą i zdyskwalifikowali Polaka.
Powód?
Złamanie zasady trzech punktów podparcia. W myśl przepisów, kiedy zawodnik w trzech miejscach jednocześnie dotyka podłoża, to nie wolno kopać go w głowę.
- Przyznaję się, popełniłem błąd. Zawsze staram się grać fair, ale w tej sytuacji zadziałał odruch bezwarunkowy. To był czysty przypadek. Rywal zanurkował bardzo nisko, co jest zresztą dla niego charakterystyczne - mówił wówczas Hubert Szymajda.
Pas tymczasowy
Chociaż przegrał, to marcowy pojedynek w hali Globus był momentem zwrotnym w jego karierze. Organizacja TFL szybko dała mu okazję do powrotu na mistrzowską ścieżkę i w czerwcu - w Kraśniku - zorganizowała mu walkę z Maikonem Gustavo Fortunato Lopesem. Szymajda z klubowym kolegą Cadeny rozprawił się w cztery minuty i czekał na obiecany rewanż z Cadeną.
Do niego jednak nie dojdzie, ponieważ Cadena na razie ma zaplanowane walki w innych częściach globu. Dlatego w sobotę w hali MOSiR Szymajda po raz drugi w karierze stanie przed szansą wywalczenia pasa organizacji TFL, tym razem jednak tymczasowego.
Aby go zdobyć musi pokonać Roberta Maciejowskiego. Zadanie jest piekielnie trudne, bo pochodzący z Bielska-Białej zawodnik jeszcze nie zaznał smaku porażki na zawodowych ringach. Trzy razy wygrał, a raz, w swoim debiucie, zremisował.
Odwrócona stójka
- Jestem w znakomitym nastroju. Bardzo dużo trenuję i mam poczucie, że mój poziom z każdym dniem rośnie. Będę gotowy do pojedynku z Maciejowskim zarówno mentalnie, jak i fizycznie. Mój rywal to typowy góral: pracowity i piekielnie wytrzymały. Wcześniej walczył w kategoriach półśredniej i średniej. To będzie jego pierwszy start w kategorii lekkiej. Można więc spodziewać się, że jego atutem będzie siła fizyczna. Pewnym problemem może być fakt, że jest mańkutem, więc będzie walczył z odwróconej stójki. Chcę, aby ludzie długo opowiadali o tej walce. Wyznaję zasadę zabij albo zgiń. Nie zostawię na przeciwniku suchej nitki - zapowiada Szymajda.
Obóz Maciejowskiego też szykuje się na wielki pojedynek.
- Możecie być gotowi na twardy pojedynek i świetne starcie. Robert walczył w wyższej kategorii wagowej. Będzie bardzo silny i dobrze przygotowany. Jest niepokonany w zawodowym MMA i przyjeżdża do Lublina po pas organizacji TFL. Przyjeżdżamy namieszać i chcemy kolejnej walki z Brazylijczykiem Guilherme Cadena Rey. Wszystkie szczegóły z TFL są już ustalone - komentuje na facebookowym profilu TFL manager Roberta Maciejowskiego, Marcin Damian Ossoliński.
Udowodniłam swoją wartość
Świadomość wagi sobotniej walki mają wszyscy, na czele z ludźmi z TFL.
- Szymajdzie w zdobyciu pasa przeszkodził niefortunny wypadek. Odkupił jednak swoje winy świetnym pojedynkiem w Kraśniku i dostał kolejną szansę walki o pas. Gala TFL 15 „NOXY NIGHT” będzie pasjonująca i nie zabraknie w niej ciekawych pojedynków. Myślę, że to będzie najlepsza impreza w naszej historii - zapowiada Kamil Giez, manager TFL.
Kibiców rozgrzeje na pewno również starcie Judyty Rymarzak z Kristiną Lindtnerovą. Rymarzak nie ma wspaniałego rekordu (1 zwycięstwo i 2 porażki), ale fanom dała zapamiętać się jako pogromczyni Izabeli Badurek.
To właśnie dzięki pokonaniu zawodniczki z przeszłością w UFC, fighterka Gladiatora Siedlce mogła zacząć poważną przygodę z TFL. W Lublinie czeka ją kolejny poważny sprawdzian, tym razem z reprezentantką Słowacji.
- Myślę, że pojedynkiem z Izabelą Badurek udowodniłam swoją wartość. Mogę walczyć w każdej płaszczyźnie i żadnej z nich się nie boję. Chcę, aby po tej walce organizatorzy zastanowili się nad stworzeniem kobiecej dywizji. Ja powinnam być pierwszą pretendentką do walki o pas. Udowodnię to w sobotę - zapowiada na facebookowym profilu TFL Judyta Rymarzak.
W pierwszej rundzie
Oczy kibiców będą też zwrócone na Cezarego Oleksiejczuka. Młodszy brat mającego za sobą już nawet pojedynek w UFC Michała spotka się w klatce z Kamilem Dolgowskim.
Cezaremu przewidywana jest wspaniała przyszłość w MMA, dlatego w pojedynku z Dolgowskim będzie faworytem. Nie może jednak zlekceważyć rywala, bo Dolgowski w zawodowym ringu jeszcze nie przegrał.
- Wszystkie moje zawodowe pojedynki rozstrzygałem w pierwszej rundzie. Myślę, że ten również skończy się szybko. Mam sporą pewność siebie, bo stoczyłem wiele amatorskich walk. Poza tym mam znakomitego trenera w osobie mojego brata. On zna mnie najlepiej. Wierzę, że po sobotniej wygranej będę znacznie bliżej możliwości walki o pas - mówi Cezary Oleksiejczuk.
Sobotnia gala rozpocznie się o godzinie 19 w hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich. Jej zakończenie jest planowane około północy. Bilety są jeszcze dostępne w hali MOSiR, a także w Klubie K1 Fighting Center przy ul. Kleeberga 12A. Osoby, które nie mogą się pojawić osobiście na gali mogą obejrzeć walki karty głównej na antenie telewizji Fightbox.