Dawid Sołdecki ( na zdjęciu jeszcze w barwach Termaliki) ponownie zagra przeciwko swojemu byłemu klubowi
ROZMOWA Z Dawidem Sołdeckim, byłym piłkarzem Górnika Łęczna, dziś zawodnikiem Arki Gdynia
- W sobotę zagrasz ze swoim byłym klubem. Będzie trochę nostalgii czy przyzwyczaiłeś się już, że w starciach z zielono-czarnymi stajesz po przeciwnej stronie?
– Zawsze miło wracać w rodzinne strony. Do Górnika mam spory sentyment, spędziłem tu wiele lat, mam wielu przyjaciół. Szkoda tylko, że nie zagramy w Łęcznej.
- Dzięki temu może być wam nieco łatwiej o punkty, bo po przenosinach do Lublina, na meczach Górnika nie ma zorganizowanego dopingu.
– Wiadomo, że dziś nie dotyczy mnie to już tak mocno, jak w czasach, gdy byłem zawodnikiem Górnika, ale szkoda mi kibiców. Wspierali klub po karnej degradacji, długo walczyli o historyczną nazwę, a gdy w końcu tę walkę wygrali, Górnik wrócił na piłkarskie salony, przeniesiono mecze do Lublina. Ale to wszystko nie jest pewnie takie proste. Piłka nożna to sport dla kibiców, ale o wielu kwestiach decydują dziś sponsorzy. To na pewno niewygodna sytuacja dla zarządu klubu. Ja koncentruję się na sobie, na Arce, na tym żeby wygrać w sobotę. Choć oczywiście żal, że nie będzie dopingu, jaki pamiętam z domowych meczów Górnika.
- Twoja kariera po odejściu z Łęcznej wskoczyła na odpowiednie tory. Najpierw stałeś się pewnym punktem Termaliki, później bez problemów wywalczyłeś sobie miejsce w składzie Arki…
– W Łęcznej byłem już zbyt długo i potrzebowałem zmiany. Termalica bardzo mnie chciała, wiedziałem, że jest realna szansa powalczyć o awans i długo się nie wahałem. Poprzedni rok w ekstraklasie był bardzo udany, przyszła propozycja z Arki, która ma piękny, nowy stadion, wspaniałych kibiców. Postanowiłem, że warto zrobić kolejny krok. Dziś na pewno nie żałuję.
- Latem, gdy odchodziłeś z Termaliki, nie było tematu powrotu do Łęcznej?
– Żadne konkrety się nie pojawiły.
- Jesteś członkiem jednej z najlepszych ligowych defensyw. Zaledwie 11 straconych goli w 11 meczach robi wrażenie.
– Zbudowaliśmy twierdzę w Gdyni, potrafiliśmy też zrobić punkty na wyjeździe w meczach z Legią i Lechem, ale nie zachwycamy się sami sobą. Ciężko pracujemy na treningach, żeby te wyniki były jeszcze lepsze. Myślę, że postawa całego zespołu, jak i podejście sztabu szkoleniowego jest podstawą naszych rezultatów.
- Ostatnio przydarzyła wam się jednak wpadka, bo chyba w tych kategoriach należy analizować ostatnią porażkę z Piastem Gliwice.
– Znamy swoją wartość, ale jesteśmy beniaminkiem. Czasem czegoś nam zabraknie, czasem płacimy za brak doświadczenia. W meczu z Piastem zabrakło skuteczności i konsekwencji, co kosztowało nas punkty. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach unikniemy podobnych błędów.
- Do Lublina przyjeżdżacie po trzy punkty czy zadowoli was remis?
– Zawsze gra się o zwycięstwo. Szanujemy jednak rywala. Górnik to dobry zespół, ograny w ekstraklasie, z mocnym trzonem drużyny. Chcemy wygrać, a czy po meczu będziemy zadowoleni z remisu, czy nie, to już zweryfikuje boisko.