Reprezentacja Polski zremisowała na Arenie Lublin ze Szwecją 2:2 w swoim drugim spotkaniu na Mistrzostwach Europy UEFA Euro U21. Biało-czerwoni wciąż mogą awansować do półfinału.
Ciężar gatunkowy poniedziałkowego spotkania był olbrzymi. Wydawało się, że po porażce ze Słowacją, tylko zwycięstwo ze Szwecją, pozwoli reprezentacji Polski przedłużyć nadzieje na awans do półfinału. Dzięki wygranej Anglii ze Słowacją, wciąż mieliśmy szanse nawet na pierwsze miejsce w grupie, a i remis całkowicie nie przekreślał jednak naszych szans.
Bielik i Piątek na aucie
Trener Marcin Dorna pozostawił na ławce rezerwowych Krystiana Bielika i Krzysztofa Piątka, którzy w piątek „błysnęli” kontrowersyjnymi wypowiedziami. Szkoleniowiec zdecydował się natomiast na dwie zmiany w składzie. W miejsce kontuzjowanego Bartosza Kapustki postawił na Łukasza Monetę, a za Patryka Lipskiego, który co prawda strzelił gola, ale miał też sporo strat, posłał do boju wracającego po pauzie za kartki Dawida Kownackiego. I to właśnie napastnik Lecha Poznań został bohaterem spotkania.
Podobnie jak w piątek ze Słowacją, prowadzenie mogliśmy objąć już w pierwszej akcji. Łukasz Moneta dośrodkował jednak nieco zbyt głęboko i Mariusz Stępiński nie zdołał sięgnąć futbolówki. W 6 min błysnął Kownaś, który nawinął dwóch rywali i wypatrzył w polu karnym Monetę, a ten precyzyjnym strzałem otworzył wynik spotkania. Chwilę później jeden z najmłodszych piłkarzy w polskiej ekipie mógł mieć na koncie już dwie asysty, ale pożytku z jego dobrego podania nie potrafił zrobić Stępiński
Fatalne pięć minut
Polacy grali dobrze, nie dali się zepchnąć do defensywy tak, jak w spotkaniu ze Słowacją i nic nie wskazywało na to, że za chwilę mogą stracić bramkę. Niestety, w końcu przyszła jednak 36 minuta. Szwedzi przeprowadzili składną akcję, przy której zostawiliśmy im jednak zbyt wiele wolnej przestrzeni. Jakub Wrąbel zdołał jeszcze odbić piłkę po strzale Alexandra Franssona, ale przy dobitce Carlosa Strandberga był bezradny.
Nasi rywale nie cieszyli się długo z doprowadzenia do remisu i nie mieli zamiaru spoczywać na laurach. Już pięć minut później objęli prowadzenie za sprawą Jacoba Larssona, który wyskoczył najwyżej w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i korzystny wynik zdołali dowieźć do przerwy.
– Nie wiem, jak wytłumaczyć to, co stało się z nami w ciągu tych pięciu minut. To był nasz zdecydowanie najgorszy fragment w tym spotkaniu – przyznał Kowancki.
Wiara wciąż żywa
Na drugą połowę Biało-Czerwoni wyszli zdeterminowani, żeby wyrównać stan spotkania. I niewiele zabrakło, a w 56 min udałaby im się ta sztuka, lecz Karol Linetty nie zdołał wykończyć kontrataku.
Blisko remisu byliśmy między 80 a 83 minutą. Anton Cajoft popisał się najpierw świetną interwencją po strzale głową Kownackiego, a w kolejnej akcji uratował swój zespół po mocnym uderzeniu Linettiego. Chwilę później Jarosław Niezgoda minął już nawet szwedzkiego golkipera, ale nie zdołał oddać strzału i skończyło się na kolejnym rzucie rożnym, po którym nasi rywale oddalili zagrożenie.
Walka do końca
Polacy nie poddawali się jednak, nieustannie dążąc do strzelania drugiej bramki. W końcu, w 90 min arbiter podyktował rzut karny po faulu na rezerwowym Krzysztofie Piątku, a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Kownacki.
Polacy mogli nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W doliczonym czasie gry bliski strzelenia zwycięskiego gola był Piątek, który trafił jednak tylko w boczną siatkę. Chwilę później obrońcom rywali urwał się Niezgoda, ale został sfaulowany. Po krótkim rozegraniu rzutu wolnego szczęścia próbował Kownacki, lecz jego uderzenie zostało zablokowane.
– Nie czuję się bohaterem. Wiadomo, strzeliłem gola, zaliczyłem asystę, liczby są niezłe, ale indywidualnie zawsze mogło być lepiej. Na słowa pochwały zasłużyła natomiast cała drużyna – stwierdził Kownacki.
Wszystko wyjaśni się w czwartek
Remis ze Szwecją to nie koniec marzeń dla reprezentacji Marcina Dorny. Jeżeli w czwartek w Kielcach pokonamy Anglię przynajmniej dwoma bramkami, a Słowacja zremisuje ze Szwecją, zapewnimy sobie pierwsze miejsce w grupie i awansujemy do półfinału. Nasz awans możliwy jest również w przypadku jednobramkowego zwycięstwa, ale wówczas spełnionych musi zostać więcej warunków. Więcej na ten temat piszemy w tym artykule.
– Wierzymy w to, ale zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko zależy od nas. Nie będziemy koncentrowali się jednak na rywalach. Zrobimy wszystko, żeby pokonać Anglików i znów dać radość naszym niesamowitym kibicom – zakończył Kownaś
Polska – Szwecja 2:2 (1:2)
Bramki: Moneta (6), Kownacki (90+1 z karnego) – Strandberg (36), Larsson (41).
Polska: Wrąbel – Kędziora, Bednarek, Jach, Jaroszyński – Linetty, Dawidowicz (88 K. Piątek) – Frankowski, Kownacki, Moneta (74 Lipski) – Stępiński (58 Niezgoda).
Szwecja: Cajtoft – Wahlqvist, J. Une Larsson, Dagerstal, Lundqvist – Tibbling (61 Tanković), Hallberg, Fransson (87 Mrabti) – K. Olsson – Cibicki, C. Strandberg (69 Engvall).
Żółte kartki: Kownacki, Niezgoda, Bednarek, Linetty – K. Olsson, C. Strandberg, Cibicki, Hallberg, Dagerstal, Wahlqvist.
Sędziował: Slavko Vincić.