Sporych emocji dostarczyli w sobotę swoim kibicom piłkarze Górnika Łęczna. Zielono-czarni prowadzili z Jagiellonią 2:0, dali rywalom wyrównać, ale ostatecznie cieszyli się z trzech punktów po wygranej 3:2
Łęczyńscy kibice już dawno nie widzieli takiego spotkania. Było w nim wszystko – szybkie tempo, zwroty akcji, widowiskowe ataki, dużo strzałów, piękne bramki i co najważniejsze – zwycięstwo gospodarzy
Były też błędy, a jeden z nich popełnił chyba Michał Probierz. Trener Jagiellonii w wyjściowym składzie pominął m.in. Fedora Cernycha i Konstantina Vassiljeva, którzy w ostatnim czasie grali w swoich reprezentacjach, a to dla takich piłkarzy przychodzi się na stadiony. Z kolei Jurij Szatałow w środku pola postawił na tych zawodników, co przeciwko Termalice. To była bardzo dobra decyzja, bo w drugiej linii rządzili „zielono-czarni”.
I w 13 min mogli wyjść na prowadzenie, kiedy w dogodnej sytuacji znalazł się Tomasz Nowak. W odpowiedzi bliski powodzenia był Karol Mackiewicz, ponieważ Lukas Bielak źle obliczył lot piłki. „Jaga” próbowała atakować, zostawiała dużo miejsca i robiła proste straty. Dlatego Górnik już dawno nie stwarzał tylu okazji i takiego zagrożenia.
W 30 min futbolówkę odebrał Veljko Nikitović, co przypłacił kontuzją. Jednak koledzy nie czekali na gwizdek sędziego, tylko wyprowadzili zabójczą kontrę, którą zakończył Bartosz Śpiączka, przytomnie strzelając obok Bartłomieja Drągowskiego. Kilka minut potem, po następnej szybkiej akcji, było już 2:0. Grzegorz Piesio przełożył sobie futbolówkę na prawą nogę i technicznym uderzeniem przymierzył w górny róg.
Do przerwy mogło być już po meczu, jednak dwóch dogodnych sytuacji nie wykorzystał Piesio. No i zamiast tego, w drugiej części na kibiców czekały emocje. W 43 min zabrakło komunikacji między Leonardo i Silvio Rodiciem, co skrzętnie wykorzystał Frankowski. – Mamy dużo strat własnych. Rywale odbierają nam piłkę i wyprowadzają kontry. Górnik mógł strzelić jeszcze dwa gole. Dobrze, że zdobyliśmy kontaktową bramkę. Liczę, że po przerwie poprawimy swoją grę – mówił po pierwszej części Rafał Grzyb.
Po zmianie stron rzeczywiście tak się stało, w czym również zasługa Vassiljeva, który już w 32 min pojawił się na murawie. Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego błędu Leonardo, momentami wręcz inicjującego ataki gości. W 52 min fatalnie natomiast zachował się Rodić, przepuszczając słaby strzał Piotra Grzelczaka. I wszystko zaczęło się od nowa. Wszystko też zaczęło się źle kojarzyć, bo przecież nie tak dawno z prowadzenia 2:0, zrobiło się 2:3 dla Śląska.
Ale tym razem nie było powtórki z wątpliwej rozrywki. W 66 min Grzegorz Bonin dokładnie kopnął z 18 m i piłka wylądowała tuż przy słupku. „Jaga” nie uznała tego za rozstrzygnięcie spotkania i do ostatniego gwizdka próbowała ponownie wyrównać. I miała ku temu jeszcze kilka szans, m.in. dwa bardzo groźne strzały oddał Vassiljev.
Górnik natomiast zrewanżował się uderzeniami Jakuba Świerczoka i Nowaka, po których Drągowski potwierdził swój duży talent.
– Szkoda tego meczu, bo mogliśmy wywieźć z Łęcznej przynajmniej jeden punkt. Ale taka jest piłka. Czy Górnik czymś nas zaskoczył? Chłopaki z Łęcznej powiedzieli, że to my ich bardziej zaskoczyliśmy, bo zagraliśmy takim składem – powiedział Cernych, który na boisko wszedł dopiero w końcówce, witany przez łęczyńskich kibiców brawami.
– Przygotowaliśmy się pod przeciwnika, wiedzieliśmy jakie są dobre i słabe strony Jagiellonii. Od początku meczu to co założyliśmy i nad czym pracowaliśmy, było realizowane bardzo dobrze. Dlatego jeśli powiem, że w pierwszej połowie byliśmy lepsi, to nie będzie za dużo powiedziane. Natomiast w drugiej, po wyjściu na boisku, po błędzie Silvio zrobiło się 2:2. Na szczęście udało się odzyskać prowadzenie i cieszymy się ze zwycięstwa z mocną Jagiellonią – stwierdził Andrzej Rybarski, zastępujący Jurija Szatałowa.
Górnik Łęczna – Jagiellonia Białystok 3:2 (2:1)
Bramki: Śpiączka (30), Grzegorz Piesio (39), Grzegorz Bonin (66) – Przemysław Frankowski (43), Piotr Grzelczak (52).
Górnik: Rodić – Mierzejewski, Bielak, Bożić, Leandro – Bonin, Niktović (32 Tymiński), Pruchnik, Nowak, Piesio (88 Sasin) – Śpiączka (82 Świerczok).
Jagiellonia: Drągowski – Filip Modelski (79 Cernych), Madera, Augustyniak, Tomasik – Frankowski (62 Świderski), Grzyb, Romanczuk, Alvarinho (33 Vassiljev), Mackiewicz – Grzelczak.
Żółte kartki: Tymiński, Pruchnik, Rodić – Frankowski, Mackiewicz, Modelski.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 3816.