Sytuacja lubelskiego pierwszoligowca przedstawia się fatalnie. Motor boryka się z problemami finansowymi od połowy 2006 roku, kiedy to ze wspierania drużyny wycofał się jeden z głównych sponsorów.
Zadłużenie, które okresowo rosło i malało, obecnie wynosi ponad 750 tys. zł.
Wpływy do kasy są niewielkie, a największym darczyńcom jest miasto, dofinansowujące Motor w myśl ustawy o sporcie kwalifikowanym.
Większą część klubowych wydatków pochłaniają wypłaty dla zawodników - te w ciągu ostatniego roku wzrosły ponad dwukrotnie i obecnie wynoszą ponad 124 tys. zł brutto miesięcznie. Latem lubelską drużynę wzmocniło 13 zawodników, na których pensje klub przeznacza co miesiąc 83 tys. zł.
- Teraz nie jesteśmy w stanie zatrudnić nowych ludzi, chociaż tacy są potrzebni - powiedział prezes Tomasz Chmura. Ponad 27 tys. zł w skali miesiąca trafia na wypłaty dla trenerów.
To nie koniec wydatków. 34 tys. zł kosztuje organizacja spotkań, rozgrywanych zarówno w Lublinie, jak i na wyjazdach. Na ten cel klub otrzymuje dotacje z Urzędu Marszałkowskiego. Dofinansowanie wynosi 49 tys. zł co... pół roku. Klub będzie musiał zacisnąć pasa i skracać podróże tak, by oszczędzić na noclegach. Na najbliższy wyjazd do Nowego Dworu, gdzie zostanie rozegrany mecz z Dolcanem Ząbki, zespół uda się w dniu meczu, a nie dzień wcześniej, jak w przypadku niedawnych porównywalnych wyjazdów do Płocka, czy Zabierzowa.
Największym wierzycielem Motoru jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, któremu klub zalega ponad 240 tys. zł. Oprócz opłat za korzystanie z murawy i szatni klub płaci za wynajem pomieszczenia, gdzie znajduje się leżanka służąca do wykonywania zabiegów odnowy biologicznej oraz sali konferencyjnej.
- Godzina korzystania z tego pokoju kosztuje 100 zł. Daje to w dniu meczu 500-600 zł. W ramach szukania oszczędności przeniesiemy leżankę do pomieszczenia, za które płacimy 20 zł za godzinę - wyjaśnił dyrektor klubu Grzegorz Szkutnik. Na bieżąco klub rozlicza się z MOSiR jedynie z kosztów utrzymania monitoringu - 1830 zł za mecz. Dodatkowo, gdy policja zwróci się o przekazanie nagrań, Motor musi zapłacić ponad 2 tys. zł.
Pomimo problemów finansowych władze klubu nie kryją nadziei związanych z rychłą poprawą sytuacji. - Piłka nożna wraca do dużych ośrodków, mamy nadzieję, że na dobre wróci do Lublina. Nie może jednak być tak, że klubem kieruje grupka zapaleńców, stosuje się rozwiązania doraźne, a brakuje rozwiązań systemowych. Do tego muszą włączyć się władze miasta i sponsorzy - mówi Chmura.
W tym kierunku klubowi działacze prowadzą rozmowy z grupą około 30 firm. - Zakładamy, że od nowego roku do finansowania Motoru przystąpi ok. 10-12 z nich. Przekazywałyby do klubowej kasy od 5 do 15 tys. zł miesięcznie. Przy takiej liczbie sponsorów to dość pokaźna suma - deklaruje Chmura. Inwestowaniem w klub interesuje się też podobno angielska firma. Jej przedstawiciele mają pojawić się w Lublinie w listopadzie.
POWIEDZIELI
- Jestem w klubie od 23 lipca, a od kwietnia zasiadałem w radzie klubu. Pierwszy, niewielki przyrost wynagrodzeń nastąpił w marcu. Drugi, znacznie większy miał miejsce w trakcie kompletowania składu przed obecnym sezonem. Jako prezes podpisywałem umowy z jednym, może dwoma zawodnikami. Większość kontraktów została dopięta, zanim objąłem stanowisko. Nie uczestniczyłem we wszystkich rozmowach i nie miałem oglądu sytuacji. Powodem takiego stanu rzeczy jest też reorganizacja rozgrywek i przemianowanie drugiej ligi na pierwszą. To był niby zabieg kosmetyczny, ale żądania finansowe zawodników wzrosły. Piłkarze uważali, że należą im się podwyżki i zarząd poszedł im wtedy na rękę.
Waldemar Paszkiewicz, były prezes Motoru
- Jako przedstawiciel starego zarządu biorę odpowiedzialność za to, co działo się w klubie. Myślę, że nie mamy powodów do wstydu, biorąc pod uwagę problemy, z jakimi wciąż się borykaliśmy. Przypomnę, iż dzięki naszym staraniom klub mógł przystąpić do konkursu o dotacje z miasta i o stypendia dla piłkarzy, a warunkiem było uregulowanie spraw z Urzędem Skarbowym i ZUS. Potrafiliśmy też zawrzeć ugody z niektórymi wierzycielami. Doszliśmy do porozumienia z zawodnikami, dzięki czemu nie było problemu z uzyskaniem licencji. Nowemu zarządowi życzę przynajmniej takiej skuteczności.
Jeżeli chodzi o umowy z nowymi zawodnikami, to prezes Tomasz Chmura uczestniczył w końcowym etapie wszystkich negocjacji, m.in. z Krystosiakiem, Tywoniukiem, Iwanickim i Lipeckim. Inna sprawa, że trener Kuźma miał wolną rękę przy doborze piłkarzy. Przyznaję też, że "starym” motorowcom postanowiliśmy trochę podnieść pensje, ponieważ swoją postawą zasłużyli na to. Mogę tylko żałować, że i tak nie są to wygórowane stawki w porównaniu z innymi klubami.