Motor Lublin zagra w gościach z Kmitą, a Górnik Łęczna znowu będzie chciał rozgromić Tura przed własną publicznością. Obie ekipy spotkały się już przecież w Pucharze Polski, a łęcznianie wygrali wówczas aż 5:1. Pierwszy gwizdek w obu spotkaniach zabrzmi w sobotę o godz. 16.
Kmita to specjalista od niskich rezultatów. Chociaż ciężko w to uwierzyć, to ekipa z Zabierzowa w jedenastu kolejkach aż w ośmiu spotkaniach nie zdobyła bramki. Niespodziewane przełamanie nastąpiło w środę w Pucharze Polski, kiedy to gracze Roberta Moskala pokonali Koronę Kielce aż 3:0. Dwa gole zdobył znany na Lubelszczyźnie Jan Cios, a jednego dołożył przymierzany przed sezonem do Górnika Łęczna brat reprezentanta Polski Marcina Wasilewskiego - Paweł. W minionym sezonie motorowcy w obu meczach z Kmitą łatwo nie mieli. W Lublinie było 1:1, a w Zabierzowie lepszy był Kmita (1:0).
-Pewnie, że pamiętam mecz z Kmitą z minionych rozgrywek. Przegraliśmy po niefortunnym rzucie karnym podyktowanym za przypadkową rękę Kamila Króla. Teraz nie stoimy jednak na straconej pozycji i pojedziemy tam oczywiście powalczyć. Widać poprawę w naszej grze, obyśmy się tylko ustrzegli głupich błędów. Czy jestem zmęczony po meczu z ŁKS? Raczej nie, ja wolę grac systemem środa - sobota, w końcu po to się trenuje, żeby grać jak najczęściej - mówi Dawid Ptaszyński.
W ekipie znad Bystrzycy wszyscy powinni być do dyspozycji trenera Ryszarda Kuźmy. Wcześniej niż się spodziewano do zdrowia doszedł nawet Kamil Oziemczuk, który już w środowym spotkaniu w Pucharu Polski pojawił się na murawie. Bardzo przyda się też przy stałych fragmentach dochodzący do formy Marcin Syroka.
Tur wygrał z kolei jedynie w pierwszej kolejce, w kolejnych dziesięciu nie potrafił zgarnąć kompletu "oczek”. I nie zanosi się, żeby w Łęcznej gracze z Turka mieli szanse na przełamanie złej passy. Jednak pewne nadzieje na sukces rodzi nowy trener Tura - Przemysław Cecherz, który dopiero, co zakończył swoją przygodę z Hetmanem Zamość. W końcu nic tak nie mobilizuje piłkarzy, jak "nowa miotła". Zielono-czarni nie mają się też czego wstydzić po minimalnej porażce z Cracovią (2:3). Mimo kilku dublerów w pierwszym składzie górnicy pokazali się z dobrej strony.
- Dotychczasowe spotkania w pierwszej lidze pokazały, że żaden mecz nie jest łatwy, dlatego Tur również nie położy się przed nami na murawie. Mecz w Pucharze Polski, w którym wygraliśmy 5:1, też raczej pójdzie w niepamięć, Tur ma nowego trenera i pewnie pojawi się też nowe ustawienie u rywali. Jaki byłby najlepszy scenariusz na te zawody? Po prostu wygrać. Trzy punkty w sobotę pozwoliłyby nam zbliżyć się do czołówki, a przecież w zanadrzu mamy jeszcze zaległe spotkania - przekonuje trener Górnika Krzysztof Chrobak.
W ekipie z Łęcznej na pewno nie zagrają: Sławomir Nazaruk (musi pauzować za nadmiar żółtych kartek) oraz kontuzjowany Wojciech Musuła i przechodzący rehabilitację po urazie Paweł Głowacki.