Motor przegrał w Gdańsku z Lechią, która została nowym liderem rozgrywek
Na początku spotkania Lechia opierała swoją grę na długich podaniach do rosłego Piotra Cetnarowicza, który starał się wykorzystywać swoje warunki fizyczne. Właśnie ten zawodnik był bliski strzelenia gola w 15 min, ale piłka po uderzeniu głową przeleciała obok słupka. Motor miał sposób na taktykę rywali. Lepiej operowa piłką i zyskał lekką przewagę w środkowej części boiska. Na ataki gospodarzy odpowiadał składnymi akcjami. Były też indywidualne zagrania. Jednym z nich błysnął Daniel Koczon, przeprowadzając rajd przez niemal całe boisko. Minął kilku przeciwników, ale do pełni szczęścia zabrakło celnego podania.
Koczonem od dawna interesują się działacze Lechii. Podczas przerwy zimowej napastnik Motoru miał ofertę występów w Gdańsku i wiele wskazuje na to, że propozycja wciąż jest aktualna. Radosław Michalski zwrócił uwagę na jeszcze jednego zawodnika gości. - Dobrze zaprezentował się Kamil Stachyra, może wypadł lepiej od Koczona - powiedział jednemu z gdańskich dziennikarzy dyrektor sportowy Lechii.
Swoją obecność na boisku zaznaczył Marcin Popławski, uderzając w 17 min. Groźnie strzelali też Bernad Ocholeche i Marcin Syroka, egzekwujący rzut wolny. Piłka jednak nie chciała wpaść do siatki. W odpowiedzi dwie sytuacje miał Maciej Rogalski. Najpierw dobrze interweniował Przemysław Mierzwa, później zawodnik gospodarzy minimalnie spudłował. Tuż przed końcem pierwszej połowy w szykach obronnych Lechii namieszał Stachyra. W 33 min, po rzucie rożnym, uderzył nad poprzeczką. W 42 min także nie udało mu się pokonać Dominika Sobańskiego.
Po zmianie stron obraz spotkania zmienił się na korzyść miejscowych.
Gdańszczanie ruszyli z większym animuszem. Mierzwę próbował zaskoczyć Robert Hirsz oraz Łukasz Trałka. Gospodarze dopięli swego w 70 min. Na Przemysławie Żmudzie wymusili stratę, chociaż interweniowali bezpardonowo, na pograniczu faulu. Sędzia jednak puścił grę. Na decyzji arbitra skorzystał Cetnarowicz, który z metra umieścił w lubelskiej bramce piłkę, dośrodkowaną z prawej strony przez Hirsza. Futbolówka przelobowała golkipera Motoru, a szczęśliwy strzelec, zamykający akcję, pozostał bez opieki.
W 80 min Motor mógł wyrównać. Po centrze Syroki Sobański wypuścił piłkę, a ta ostatecznie trafiła do Michała Maciejewskiego. Ten mocno uderzył, ale trafił prosto w stojącego na linii bramkowej Rafała Kosznika. Zmarnowana okazja szybko się zemściła, ponieważ Lechia natychmiast wyprowadziła kontrę. Syroka nie zdążył wrócić za Rogalskim, który podał do Pawła Buzały, mogącego skutecznie zakończyć wypad. Ten gol ostudził zapał lublinian, którzy coraz gorzej czuli się na grząskim boisku (w trakcie spotkania kropił deszcz). A gospodarze chcieli zakończyć konfrontacje jeszcze jednym akcentem. Po uderzeniu Karola Piątka (90 min) piłka na szczęście obiła się od poprzeczki.
Lechia Gdańsk - Motor Lublin 2:0 (0:0)
1:0 - Cetnarowicz (70), 2:0 - Buzała (81).
SKŁADY
Lechia: Sobański - Pęczak, Manuszewski, Wołąkiewicz, Kosznik - Hirsz (88 Piątek), Trałka, Miklosik (86 Speichler), Rogalski - Buzała, Cetnarowicz (80 Rybski).
Motor: Mierzwa - Syroka, Ptaszyński, Płotka, Kiciński (77 Maziarz) - Maciejewski, Ocholeche, Żmuda - Stachyra (77 Misztal), Koczon, Popławski (63 Kołodziejski).
Żółte kartki: Pęczak, Miklosik, Trałka - Maciejewski, Popławski.
Sędziował: Bartosz Środecki (Wrocław). Widzów: 8 tys.