(fot. Michał Piłat/azs.umcs.pl)
Luxiona AZS UMCS Lublin po bardzo emocjonującym meczu zremisowała na własnym parkiecie z GKS Tychy. Strata dwóch punktów mocno skomplikowała akademikom walkę o awans do ekstraklasy
Do spotkania z tyszanami popularne „Dziki” przystąpiły po kilkunastu dniach kwarantanny, spowodowanej pojawieniem się koronawirusa w zespole. Lublinianie zdołali odbyć tylko jeden trening, po którym czekał ich mecz z Tychami więc ten fakt pokazuje przed jak trudnym zadaniem się znaleźli.
Początek spotkania należał do miejscowych. Już w szóstej minucie na strzał z dystansu zdecydował się Michał Tkacz i dał prowadzenie swojej drużynie. Kilka chwil później ten sam zawodnik trafił na 2:0, ale błyskawicznie odpowiedział na to trafienie Dawid Kochanowski i do przerwy „Dziki” były lepsze o jedną bramkę.
Po zmianie stron w 23 minucie do remisu doprowadził Filip Krzyżanowski, a sześć minut później prowadzenie tyszanom dał Grzegorz Migdał. Kilkanaście sekund później stan rywalizacji wyrównał Tomasz Sekrecki, ale ten stan nie trwał długo bo w 32 minucie gola zdobył Paweł Lisiński. W końcówce spotkania miejscowi postawili wszystko na jedną kartę i wycofali bramkarza. Ryzyko się opłaciło bo na minutę przed końcem spotkania bramkę zdobył Tkacz i zapewnił swojej drużynie punkt. – Graliśmy o zwycięstwo, ale nie udało się tego dokonać. Wiedzieliśmy, czego spodziewać się po rywalach. Chyba po pierwszej połowie poczuliśmy zbyt duży luz i to miało wpływ na późniejsze wydarzenia – skomentował mecz strzelec hattricka cytowany przez klubowy portal.
Luxiona AZS UMCS Lublin – GKS Tychy 4:4 (2:1)
Bramki: Tkacz (6, 13, 39), Sekrecki (30) – Kochanowski (14), Krzyżowski (23), Migdał (29), Lisiński (32).
Luxiona: Hajkowski, Parzyszek, Michał Ostrowski, Maciej Ostrowski, Mietlicki, Sekrecki (30′), Wankiewicz, Mazurkiewicz, Rusyn, Nowak, Tkacz, Godyński.
GKS: Modrzik, Banaszczyk, Kokot, Kochanowski, Krzyżowski, Kołodziejczyk, Sitko, Pytel, Cichy, Migdał, Kumor, Lisiński, Wróblewski.