(fot. Szymon Gruchalski/Materiały prasowe udostępnione przez Tour de Pologne)
Rozmowa z Patrykiem Stoszem, kolarzem reprezentacji Polski
Rozmawiamy tuż po zakończeniu sobotniego etapu z metą w Lublinie, na którym wywalczył pan koszulkę najaktywniejszego zawodnika. Od początku chciał pan walczyć o ten trykot?
- Takie miałem założenie od momentu, kiedy dowiedziałem się, że pojadę w Tour de Pologne. Ustaliłem z trenerem, że jestem w stanie walczyć właśnie o tę koszulkę i cieszę się, że udało mi się ją zdobyć. Co do samego odjazdu, to wystartowaliśmy i szybko zaatakowałem. Wypada się tylko cieszyć, że udało mi się załapać akurat do tej ucieczki, która zdołała odjechać od peletonu. Kiedy przyszło do kolejnych premii, to widziałem, że największą ochotę na walkę o punkty ma Norweg Jonas Abrahamsen. Jestem jednak zadowolony, że potrafiłem sobie z nim poradzić.
Wierzył pan w powodzenie ucieczki?
- Ciężko było w to wierzyć. Współpraca w odjeździe układała się jednak bardzo dobrze, co pozwoliło nam uciekać przez tak wiele kilometrów.
Tempo pierwszego etapu nie było zbyt zawrotne...
- Nie było szybko, ale cały czas walczyliśmy z czołowym wiatrem. Wydawało się może, że jedziemy powoli, ale nasza praca była naprawdę ciężka.
Kiedy peleton pana dochodził, to miał pan spięcie z jednym z kolarzy. O co chodziło?
- Kiedy wracałem do peletonu, jakiś Francuz miał do mnie pretensje i się czepiał, że powinienem odbić bardziej do prawej. Mówiłem mu, że miał dużo miejsca, aż w końcu mnie przeprosił, poklepał po plecach i tak się rozeszło.
Który moment pierwszego etapu był dla pana najtrudniejszy?
- Przejazd po kostce w Kazimierzu Dolnym. Plusem była jednak olbrzymia ilość kibiców zgromadzonych w tym miejscu. Ogólnie jednak pierwszy etap odbywał się po znakomitych drogach, a wokół były piękne krajobrazy.
Jak mocno różni się World Tour od krajowych wyścigów?
- Bardzo mocno, ale staramy się dawać z siebie absolutnie wszystko. Tour de Pologne charakteryzuje się wysokim poziomem, ale staraliśmy się dobrze przygotować do tego wyścigu i myślę, że na razie nie ma tragedii.
Liczy pan, że dobra postawa w Tour de Pologne zaowocuje angażem do którejś z ekip World Tour?
- Trzeba się pokazywać z jak najlepszej strony, aby rozwijać swoją karierę. Aby otrzymać angaż do zespołu World Tour to, oprócz umiejętności, trzeba mieć też sporo szczęścia.