Blisko mistrzostwa półmetka jest Wisła Puławy. Na drugim miejscu, również promowanym awansem do trzeciej ligi, jest Podlasie Biała Podlaska.
Niestety, takiej radości jaka panuje teraz w Puławach i Białej Podlaskiej, nie ma w Lubartowie. Bo Lewart, który w przedsezonowych kalkulacjach również był przymierzany do ścisłej czołówki, spisuje się słabo. W jedenastu meczach zdobył czternaście punktów, na co złożyły się cztery zwycięstwa i dwa remisy.
- Na pewno to nie jest to, czego wszyscy byśmy chcieli - mówi Arkadiusz Smolarz, trener lubartowian. - Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że przed sezonem w drużynie zaszło dużo zmian. Odeszło ośmiu zawodników, a przyszło raptem trzech. I nie były to wzmocnienia składu, a raczej jego uzupełnienia - dodaje szkoleniowiec.
Jednym z problemów Lewartu jest wąska ławka rezerwowych. Przy kontuzjach i kartkach zasiada na niej tylko młodzież. - Jak gramy w optymalnym zestawieniu to potrafimy wygrywać. Choć naszą dużą bolączką jest skuteczność. Męczymy się z tym okrutnie. Nie potrafimy dobić przeciwnika, kiedy jest ku temu okazja. Brakuje wykończenia sytuacji, jakie sobie stwarzamy - przekonuje trener Smolarz.
W obecnej sytuacji celem Lewartu jest zajęcie na koniec rundy miejsca w środku tabeli. W zimie nie obejdzie się na pewno bez roszad kadrowych w zespole. Wszystko po to, żeby na wiosnę kibice zobaczyli już inny, lepszy Lewart.
A na razie najbardziej wyrazistą postacią w drużynie z Lubartowa jest Borys Kaczmarski. 34-letni napastnik strzelił dla niej cztery bramki, najwięcej ze wszystkich graczy. - Na Borysie zawsze można polegać - kwituje krótko Arkadiusz Smolarz.
W środę lubartowianie staną przed szansą powiększenia swego dorobku punktowego. W zaległym meczu podejmą na własnym boisku Orion Niedrzwica (godz. 15), który jest tylko o jedno miejsce niżej w tabeli. Jeżeli wygrają to mogą awansować nawet na siódmą lokatę.