W najbliższych dniach Cezary Zamana będzie częstym gościem w naszym województwie: w niedzielę w Puławach, a za tydzień w Nałęczowie.
Rozmowa z Cezarym Zamaną, organizatorem Cisowianka Mazovia MTB Marathon oraz Cisowianka Road Tour.
• Wygląda na to, że lubi pan nasze województwo.
– Zdecydowanie. Uwielbiam województwo lubelskie i organizowanie wyścigów w tym regionie. Chociaż oczywiście moim numerem jeden są Mazury, skąd pochodzę. To tam były początki tego cyklu, choć województwo lubelskie odgrywa w nim bardzo ważną rolę. W końcu sponsorem tytularnym jest Cisowianka.
• Jak będzie wyglądała trasa maratonu w Puławach?
– To na pewno będzie bardzo udany wyścig. Naszą bazą jest przepiękna i nowoczesna Marina w Puławach. To rewelacyjne miejsce, gdzie można przyjechać całymi rodzinami. Można tu zaparkować swojego campera, wziąć prysznic i zjeść dobry posiłek. Sama trasa jest również niesamowita. Przede wszystkim jest selektywna, ponieważ znajduje się na niej sporo podjazdów. Wprawdzie nie jesteśmy w górach, ale zwłaszcza wokół Kazimierza Dolnego jest mnóstwo ciekawych wzniesień. Trasa będzie wiodła przez wąwozy, które w wielu miejscach są różnie uformowane przez wodę. Dlatego ten etap zawsze obfituje w wiele wywrotek czy obtarć. Mamy jednak również dużo łagodniejsze dystanse. Na przykład dystans Fit jest idealny dla pań. Będzie można również pojeździć ze swoimi dziećmi na dużo krótszych odcinkach. W Puławach nie zabraknie też rybki MiniMini, która jest olbrzymią atrakcją dla przedszkolaków.
• Ma pan ulubione fragmenty trasy?
– Cała trasa jest znakomita. Myślę, że sporo kibiców zgromadzi się, kiedy zawodnicy będą wjeżdżać trasą stoku narciarskiego Parchatka.
• Tydzień później w Nałęczowie pojawi się Cisowianka Road Tour.
– Trasy szosowe nie są tak odkrywcze, jak te przeznaczone dla rowerów MTB. W Nałęczowie odbędzie się klasyczny wyścig kolarski przeznaczony dla amatorów. Swoje miejsce znajdą jednak tam również miłośnicy innych form rozrywki. W Parku w Nałęczowie będzie miał miejsce bieg na orientacje. Tego dnia zaplanowane są również koncerty Krzysztofa Cugowskiego oraz Bajmu. Zostanie również stworzona specjalna strefa kibica, gdzie na telebimie będzie można śledzić wyścig.
• Pański cykl na przestrzeni lat zrobił wielki postęp. Pamiętam wasze początki w naszym regionie i były one dużo skromniejsze.
– Te imprezy są organizowane na światowym poziomie. Nasze maratony są bardzo profesjonalne. Przy okazji promujemy również piękne regiony naszego kraju.
• Rywalizuje pan z maratonami rowerowymi LangTeamu?
– Myślę, że wszyscy jedziemy w jednym pociągu. LangTeam również robi dobre imprezy, które są nastawione przede wszystkim na masowość. U nas jest może trochę więcej charakteru. Robimy imprezy przeznaczone dla smakoszy.
• Gdy pan patrzy na swoją karierę sportową to czuje pan spełnienie?
– Zawsze jest lekki niedosyt. Nie narzekam jednak, bo moja przygoda z kolarstwem była pełna miłych momentów. Obecnie wyścigi są dużo bardziej przewidywalne. Każdy z kolarzy ma słuchawkę w uchu i słyszy uwagi od swoich szefów. Nie ma tej spontaniczności, która od zawsze wiązała się z kolarstwem. Teraz do odniesienia sukcesu niezbędny jest silny zespół. Bez niego nie można myśleć o sukcesach. Wówczas było zupełnie inaczej. Kolarze polegali głównie na swojej intuicji, co powodowało, że wyścigi były bardziej dynamiczne.
• Który z wielkich tourów ceni pan sobie najbardziej?
– Nigdy nie startowałem w Giro d’Italia, więc ciężko jest mi je wszystkie porównywać. W moich czasach Giro rozgrywało się głównie w wysokich górach albo na sprintach. Moją domeną były natomiast pofałdowane tereny, więc nie szukałem szczęścia w Italii. Dla mnie poza konkurencją jest jednak Tour de France. Przejechałem go w 1994 r. i zająłem 100 miejsce. To był jednak dużo trudniejszy wyścig niż teraz. Przede wszystkim był o 1000 km dłuższy.
• W jakiej grupie jeździł pan wówczas?
– W hiszpańskiej grupie Kelme.
• Razem ze słynnym Fernando Escartinem?
– Dokładnie. To był niesamowity kolarz. W jego stylu jazdy nic do siebie nie pasowało. Jeździł jak połamaniec, ale był w górach niesamowicie szybki i skuteczny.
• W pana czasach w peletonie ścigał się najsłynniejszy lubelski kolarz ostatnich lat, Piotr Chmielewski. Jak pan go wspomina?
– Zazwyczaj ścigaliśmy się w przeciwnych drużynach. Kiedy ja byłem w CCC, to on jeździł dla Mroza i na odwrót. Piotrka jednak zawsze lubiłem, bo to był kolarz, który był spontaniczny. Dziś takich zawodników jest bardzo mało.
• Może następców m.in. Piotra Chmielewskiego wykreuje pański cykl? Który ze znanych kolarzy zaczynał w Cisowianka Mazovia MTB Marathon?
– Zwycięzcą jest każdy kolarz, dlatego nie przykładamy wielkiej wagi do nazwisk. Wiem jednak, że jednym z uczestników naszych wyścigów był Alan Banaszek, który obecnie ściga się w hiszpańskiej grupie Caja Rural.
Cezary Zamana
Urodził się 14 listopada 1967 roku w Ełku. Karierę sportową rozpoczynał w miejscowym LKS Prim w 1981 r. Był jednym z pierwszych polskich kolarzy, którzy po 1989 r. przeszli do zagranicznych zawodowych grup kolarskich. Ścigał się m.in. w barwach Subaru-Montgomety, Kelme czy Motoroli. W Polsce jeździł dla Mroza, CCC-Polsat czy Intel-Action. Na swoim koncie ma tytuł mistrza Polski z 1999 r., a także zwycięstwo w Tour de Pologne w 2003. Wystąpił też w Tour de France w 1994 r. i zajął w nim 100 miejsce. Po zakończeniu kariery zajął się organizowaniem Cisowianka Mazovia MTB Marathon oraz Cisowianka Road Tour – maratonów kolarskich dla amatorów.