ROZMOWA Z Konradem Nowakiem, piłkarzem Wisły Puławy
- Trener Robert Złotnik dokonał kilku roszad w składzie na mecz w Kluczborku. Zostawił na ławce rezerwowych chociażby: Sylwestra Patejuka, Jakuba Smektalę i pana. Byliście zaskoczeni decyzjami szkoleniowca?
– Szczerze mówiąc zanosiło się na to, więc wielkiego szoku nie było. Zagraliśmy słabo w Zabrzu, dostaliśmy tam lanie 0:4 dlatego trzeba było zmienić coś w składzie. Sztab szkoleniowy odpowiada za ustalenie podstawowej jedenastki, my jesteśmy od grania. Pozostaje teraz walczyć o szybki powrót do składu.
- Jak oceniacie remis w Kluczborku? Z jednej strony graliście z ostatnim zespołem w tabeli, a z drugiej dwa razy musieliście gonić wynik i w końcówce udało się wyrównać...
– Nie ma co ukrywać, że jechaliśmy tam po pełną pulę. Liczyliśmy, że uda się wygrać i odskoczyć nieco od strefy spadkowej. Boisko wszystko jednak zweryfikowało. Gospodarze dwa razy prowadzili i mogliśmy to spotkanie kończyć z zerowym dorobkiem. Biorąc to pod uwagę trzeba szanować to jedno „oczko”. Najważniejsze, że nie przegraliśmy, bo rywale by się do nas zbliżyli, a tak zachowaliśmy dystans.
- Przed wami kolejny arcyważny mecz z kolejnym rywalem w walce o utrzymanie – Olimpią Grudziądz. Tym razem przydałoby się wywalczyć komplet punktów, żeby zima była spokojniejsza...
– Wiadomo, że to będzie mecz o sześć punktów. Są w naszych rejonach tabeli, a my musimy przede wszystkim wygrywać przed własną publicznością. Dlatego wierzymy, że uda się zgarnąć pełną pulę. Jesteśmy jednak świadomi, że przeciwnik będzie miał swoje plany. Ostatnio Olimpia pokazała się z bardzo dobrej strony, bo pokonała Podbeskidzie aż 3:0 i to na boisku spadkowicza z ekstraklasy. Ten wynik na pewno robi wrażenie i pokazuje, że czeka nas bardzo ciężkie spotkanie.
- Spodziewaliście się, że pierwsza runda na zapleczu ekstraklasy ułoży się nieco inaczej? W końcu po trzech kolejkach mieliście na koncie siedem punktów. Po 18 meczach macie ich tylko 19...
– Dobrze zaczęliśmy, ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że prędzej, czy później pojawią się kłopoty. Jesteśmy beniaminkiem na tym poziomie, a w ciągu całego, długiego sezonu każda drużyna ma lepsze i gorsze momenty. Nie spodziewaliśmy się jednak, że nasz kryzys będzie trwał aż tak długo. Jeżeli dobrze pamiętam, to aż w dziewięciu spotkaniach z rzędu nie udawało nam się zdobyć kompletu punktów (Duma Powiśla na wygraną w sumie czekała aż dwa miesiące – red). To zbyt długo, jak na jedną rundę. Trzeba jednak przyznać, że graliśmy dobrze, byliśmy chwaleni, niestety nie miało to odzwierciedlenia w zdobywanych punktach. Gdybyśmy głupio nie przegrali kilku meczów teraz bylibyśmy znacznie bliżej środka tabeli.