David Dedek skupił się na pracy nad przygotowaniem fizycznym i to powoli zaczyna przynosić efekty. TBV Start wygrał z Rosą Radom. Ważniejszy od wyniku jest jednak styl, jaki zaprezentowali lubelscy gracze
Bolączką TBV Startu na początku sezonu była nierówna forma w czasie całego spotkania. Lublinianie potrafili prowadzić wyrównany bój z rywalem zazwyczaj przez trzy kwarty. W większości spotkań zdarzał się jednak fragment, w którym przeciwnik zdominował „czerwono-czarnych” i budował przewagę, którą spokojnie utrzymywał do końcowej syreny.
W końcówce listopada w lubelskim klubie doszło jednak do zmiany trenera – Andreja Żakelja zastąpił David Dedek. Nowy szkoleniowiec od początku zapowiadał, że skupi się na dwóch elementach – obronie i przygotowaniu fizycznym. W środowym meczu z Rosą Radom było widać jak ogromny postęp zrobił zespół pod jego wodzą. Drużyna walczyła przez pełne czterdzieści minut i sensacyjnie pokonała aktualnego wicemistrza Polski. – David Dedek przedstawił nam trzy założenia przed tym spotkaniem. Mieliśmy szybko wracać do obrony, zacieśniać środek defensywy i nie odpuszczać przeciwnikom. Ostatni tydzień przed świętami był dla nas bardzo ciężki, bo trener zaaplikował nam niezwykle ciężkie treningi. Było dużo sprintów, biegania i obrony. Myślę, że to było tajemnicą sukcesu, bo walczyliśmy od pierwszej do ostatniej minuty – przekonuje Jakub Dłoniak, obrońca TBV Startu. – Przez ostatni miesiąc dużo pracowaliśmy nad przygotowaniem fizycznym. W końcówce mieliśmy nieco problemów wytrzymałościowych, ale dociągnęliśmy do końca dzięki sile woli. W defensywie rozegraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie. Mieliśmy wprawdzie trochę kłopotów z zatrzymaniem Gary’ego Bella, ale i tak solidnie go zmęczyliśmy. Z dobrej defensywy wynikała duża liczba kontrataków, które tego dnia wyprowadziliśmy. Ten zespół ma duży potencjał – dodaje David Dedek.
Świetnie zagrała trójka Amerykanów występujących w TBV Starcie. Nick Kellogg świetnie rozdawał piłki, Brandon Peterson zdominował strefę podkoszową (10 zbiórek), a Doug Wiggins zdobył szesnaście punktów i wykreował sobie pozycję do rzutu w decydującej akcji w meczu. Grał również bardzo odpowiedzialnie i nie stracił żadnej piłki. W jego wypadku to spory wyczyn, bo Wiggins znajduje się w czołówce zawodników, którzy notują najwięcej strat. Nie zmienia to jednak faktu, że TBV Start nadal szuka rozgrywającego. Taki transfer zdjąłby z Wigginsa część obowiązków, a Kellog wreszcie mógłby przejść na pozycję numer dwa, na której widzi go David Dedek. Lublinianie mają jeszcze nieco czasu na pozyskanie playmakera. Mecze decydujące o utrzymaniu się w PLK rozegrają w drugiej połowie stycznia oraz w lutym. Widać jednak, że Dedek ma plan na konfrontacje z Siarką Tarnobrzeg, Polpharmą Starogard Gdański czy Polfarmexem Kutno. Kibice „czerwono-czarnych” mogą więc z optymizmem patrzeć w przyszłość.