Lublinianie nie mają czasu na rozpamiętywanie porażki z PGE Turowem Zgorzelec, bo już dzisiaj czeka ich kolejne spotkanie w ramach Polskiej Ligi Koszykówki. Tym razem ich rywalem będzie MKS Dąbrowa Górnicza. Początek spotkania o godz. 19
Gratuluję swoim zawodnikom walki. Przez 3 kwarty grali naprawdę dobrze. W końcówce zabrakło nam energii, co rywale bezlitośnie wykorzystali – powiedział po meczu z Turowem Zgorzelec David Dedek, trener TBV Startu. Rzeczywiście, sobotnia konfrontacja miała dwa oblicza. Przez 30 min kibice w hali Globus oglądali swoich pupili walczących na całej długości i szerokości boiska. W ostatnich 10 min byli świadkiem ich niewytłumaczalnej niemocy, która dopadła ich po raz kolejny w tym sezonie. – Mecz trwa 4 kwarty i czasami można wygrać grając dobrze tylko przez kilka minut. Zawsze trzeba wierzyć do samego końca – powiedział Mathias Fischer, opiekun Turowa.
Sobotniej porażki nie ma sensu zbyt długo rozpamiętywać, bo była ona niezasłużona. Można z niej natomiast wyciągnąć wiele pozytywnych wniosków. Przede wszystkim widać było, że zespół podniósł się po okrutnym laniu we Włocławku. Lublinianie byli drużyną, kipieli energią i czasami grali nawet zbyt ambitnie. Ważnym faktem jest również powrót do niezłej formy Jarosława Trojana i Michała Jankowskiego. Obaj w tym sezonie nie imponują swoją dyspozycją, co widoczne jest zwłaszcza w ataku. Te braki jednak starają się nadrabiać postawa w defensywie. Wprawdzie w sobotę obaj opuścili boisko za 5 przewinień, ale do żadnego z nich nie można mieć większych zastrzeżeń. – Zdaję sobie sprawę, że moja skuteczność w tym sezonie pozostawia mnóstwo do życzenia. Staram się jednak pracować w obronie, co nie zawsze widać w statystykach. To jest również bardzo ciężka praca – mówi Michał Jankowski. Martwić natomiast może wyraźna obniżka formy Jasona Boone. Amerykanin świetnie wprowadził się do drużyny i zaliczył fantastyczny debiut. W konfrontacji z Turowem jednak nie był sobą – trafił tylko 1 z 5 rzutów i w ciągu 21 min popełnił aż 4 faule. Warto również przekonać do nieco bardziej odpowiedzialnej gry innego gracza zza Oceanu, Douga Wigginsa. 29-letni rozgrywający próbował zbyt ryzykownych akcji, co często kończyło się upadkiem na parkiecie i strata piłki. Wiggins w meczu z Turowem zgubił aż 5 piłek, najwięcej z całego zespołu.
Przed meczem z MKS Dąbrowa Górnicza można być jednak optymistą. Rywale walczą wprawdzie o awans do fazy play-off, ale ostatnio są w słabszej formie. Wprawdzie w sobotę wygrali 95:66 z Siarką Tarnobrzeg, ale było to dopiero ich pierwsze zwycięstwo w marcu. Wcześniej podopieczni Drażena Anzulovicia zanotowali serię 3 porażek. A trzeba pamiętać, że pokonanie Siarki też nie jest wielkim osiągnięciem, bo ekipę Zbigniewa Pyszniaka biją w tym sezonie prawie wszyscy. Kluczem do zwycięstwa będzie powstrzymanie Kerrona Johnsona. 26-letni rozgrywający średnio zdobywa 14 pkt. na mecz i ma 4 asysty. Oprócz niego warto zwrócić uwagę na Bartłomieja Wołoszyna i Byrona Wesleya. – Mecz z Turowem pokazał, że mamy duży potencjał. Jestem pewien, że w hali Globus możemy wygrać z każdym przeciwnikiem – kończy Jankowski.