"Naprawdę nie czuję się najlepiej - napisała we wtorek na swoim profilu w jednym z serwisów społecznościowych Hanna Luburgh. "Tutaj jest już południe, a ja wciąż jestem w łóżku - dodała dziś. Kilka godzin później normalnie trenowała już jednak razem z koleżankami.
- Przyjechałam do Polski, bo dostałam stąd zdecydowanie najlepszą ofertę. Nie wiedziałam wcześniej zbyt dużo o kraju, wiele osób przestrzegało mnie przed wyjazdem, ale chciałam spróbować swoich sił w Europie. Choć ja sama też miałam pewne obawy, przede wszystkim jeśli chodzi o barierę językową i odległość od domu, to w końcu wiele tysięcy kilometrów. Na razie się jednak niczym nie przejmuję. To mój dopiero trzeci dzień tutaj i jestem wszystkim podekscytowana - przyznaje Luburgh.
- Słyszałam, że macie dobrą ligę, o bardzo wyrównanym poziomie, ale widzę, że życie jest już nieco inne niż w USA. Jest dużo różnic w porównaniu do miejsca, z którego pochodzę. Przede wszystkim jest chłodniej, jedzenie jest inne, ale mi smakuje - dodaje Taylor.
Amerykańskie zawodniczki przed rozpoczęciem treningów zostały dokładnie przebadane.
- Wszystkie pozytywnie przeszły testy, także Chelsea Poppens, która ma za sobą poważną kontuzję - zapewnia szkoleniowiec zespołu Krzysztof Szewczyk.
W czwartek akademiczki będą trenowały na własnych obiektach, w piątek wyjadą na turniej towarzyski do Łodzi, gdzie rozegrają trzy spotkania z rywalami z Tauron Basket Ligi: Widzewem, MKK Siedlce i Astorią Bydgoszcz.
3 października lublinianki w pierwszym meczu ligowym zmierzą się z Energą Toruń. Decyzją Polskiego Związku Koszykówki to spotkanie będzie oficjalną inauguracją sezonu ligowego. - To dla nas duże wyróżnienie - przyznaje Szewczyk.