Koszykarze Olimpu-Startu znowu zafundowali swoim kibicom sporą dawkę emocji. W trzeciej i czwartej kwarcie przystąpili do odrabiania strat i pokonali AZS AWF Katowice 87:82.
Z szybkimi atakami początkowo nie mógł poradzić sobie Łukasz Kwiatkowski, który dopiero w kolejnej fazie spotkania pomógł w odrobieniu strat. W pierwszej połowie rządzili goście, prowadząc w 4 min 19:10. W tym fragmencie meczu najaktywniejszymi zawodnikami AZS AWF byli Łukasz Wójcik, Tomasz Koczwara i środkowy Tomasz Milewski.
W drugiej odsłonie goście nadal przeważali, chociaż raz różnica stopniała do jednego punktu, po kontrze Adama Myśliwca. Młodzieżowiec Olimpu-Startu znowu rozgrywał bardzo dobre zawody, będąc jednym z mocniejszych ogniw swojego zespołu. Ale pierwszy poważny sygnał do walki dał lider "czerwono-czarnych” Tomasz Celej, który długo nie mógł wstrzelić się do kosza rywali.
Przełom nastąpił w 24 min (chwilę wcześniej było 45:55), kiedy Celej dwukrotnie z rzędy zaaplikował gościom "trójki”. Myśliwiec dodał dwa "oczka” i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 55:55 (26 min).
Niestety, odpowiedź AZS Katowice była natychmiastowa. Koczwara i Wójcik trafili zza linii 6,25 m. Przewaga gości znowu wzrosła (57:66), jednak Celej nie dawał za wygraną. Zdobył osiem punktów z rzędu (dwa razy trafił za 3 pkt), a trzecią kwartę skutecznie zakończył Michał Samborski, doprowadzając do rezultatu 67:68.
Po akcji 2+1 Myśliwca w 31 min, Olimp-Start po raz pierwszy objął prowadzenie. Lublinianie zdecydowanie poprawili obronę. Momentami zaskakiwali gości strefą. Akcje ofensywne także były skuteczniej kończone, chociaż Celej, mający cztery przewinienia, przez pewien czas musiał pozostać w rezerwie.
Defensywę akademików regularnie nękał Myśliwiec, autor najefektowniejszej akcji spotkania, zakończonej wsadem. Ważne punkty dodali Kwiatkowski, Paweł Kowalski, Michał Sikora i Samborski. Bardzo dobrą pracę wykonał Łukasz Jagoda. Wprawdzie zdobył tylko 5 pkt, ale miał aż siedem asyst, pięć zbiórek i cztery przechwyty. Z takim dorobkiem walnie przyczynił się do końcowego sukcesu Olimpu-Startu, czwartego w tym sezonie.
Lublinianie znowu wyszarpali zwycięstwo, ale przed kolejnymi konfrontacjami muszą uważać na liczbę strat. W meczu z AZS popełnili ich 17 i nie wszystkie były efektem dobrej obrony rywali. Cieszy natomiast fakt, że "czerwono-czarni” znowu dobrze wytrzymali trudy spotkania, przejmując inicjatywę w drugiej części.
Olimp-Start Lublin – AZS AWF Katowice 87:82 (21:26, 19:21, 27:21, 20:14)
SKŁADY I PUNKTY
Olimp-Start: Celej 22 (4 x 3), Myśliwiec 20, Kowalski 12, Kwiatkowski 8, Sikora 5 oraz Samborski 8, Bidyński 7, Jagoda 5 (1 x 3).
Katowice: Milewski 13, Wójcik 13, Leszczyński 12 (1 x 3), Koczwara 11 (3 x 3), Piotrkowski 11 oraz Wójciak 12 (3 x 3), Gembus 4, Marceli Dziemba 4, Wosz 2, Zając 0.
Widzów: ok. 800.
Celej: Ważne jak się kończy
– Na początku to rywale dyktowali warunki, ale nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Decydujące fragmenty meczu należały do nas. Goście może nie byli zbyt silni, ale sprawili nam sporo problemów. Skutecznie stosowali proste środki.
• I znowu był pan pieczołowicie pilnowany.
– Jestem do tego przyzwyczajony. Moją sytuację dodatkowo skomplikowały szybko złapane przewinienia. Uważam, że przynajmniej w dwóch przypadkach decyzja arbitrów była trochę na wyrost. Najbardziej kontrowersyjny był mój faul ofensywny. Dwa lata temu kłóciłem się z sędziami, z którymi teraz ponownie spotkałem się w Lublinie, i widocznie mnie zapamiętali.
• Może nie warto tracić energii na dyskusję z arbitrami?
– W ferworze walki czasami emocje biorą górę, ale rzeczywiście, lepiej skupić się na grze. Ja cieszę się, że mimo różnych kłopotów wygraliśmy kolejny mecz. Myślę, że mile zaskoczyliśmy kibiców, których coraz więcej zasiada na trybunach. Czuję ich obecność. Doping zawsze pomaga, dodaje skrzydeł. Udany początek rozgrywek także jest budujący, ale cały czas musimy pamiętać, że liga jest wyrównana na każdego przeciwnika trzeba uważać.
• Problemy zdrowotne już się skończyły?
– Palec jeszcze boli, ale już mogłem grać bez opatrunku. Przyznam, że przed poprzednimi spotkaniami przeżywałem mały kryzys, czułem zmęczenie. W ostatnim meczu czułem się już bardzo dobrze.