W niedzielę koszykarze Startu Lublin rozegrają ostatnie spotkanie w tym roku. Ich rywalem będą Hawajskie Koszule Bank Spółdzielczy Żory.
Ślązacy przyjadą do Lublina przemęczeni, gdyż dzisiaj na własnym terenie podejmą AZS Politechnikę Radom. - My jednak ich nie lekceważymy, bo potrafili wygrać m.in. z Basketem Kraków, z którym my przegraliśmy - zapowiada Paweł Kowalski, najbardziej waleczny zawodnik Startu.
Podopieczni Piotra Karolaka mają prawo czuć przemęczenie, gdyż w grudniu grają praktycznie co trzy dni. - Rzeczywiście jesteśmy trochę zmęczeni, ale jutro o tym zapomnimy - dodaje skrzydłowy.
Mimo, że zbliżają się święta, to lublinianie nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek. - Prawdopodobnie spotkamy się jeszcze w poniedziałek i wtorek. Później będziemy mieli chwilę przerwy, aby poświętować i znowu wrócimy do basketu. 3 stycznia czeka nas bardzo ważny mecz z Kielcami, więc nie możemy sobie odpuścić - tłumaczy popularny "Kowal”.
Do meczowego protokołu nie zostanie wpisany Artur Bidyński i prawdopodobnie Adam Pawelec, który zmaga się z drobną kontuzją. Pojedynek ze Ślązakami będzie również świetną okazją do przełamania się dla Bartka Karczewskiego, który w ostatnim czasie wyraźnie obniżył loty.
- Bartek zablokował się psychicznie. Może za bardzo chce dobrze wypaść? - zastanawia się Michał Sikora, lider lubelskiej ekipy.
Hawajskie Koszule obecnie okupują ostatnie miejsce w tabeli. Do tej pory udało im się wygrać jedynie dwa z dziesięciu spotkań. O sile ekipy Ksawerego Fojcika decyduje dwóch doświadczonych zawodników: Bartosz Piasecki i Sylwester Walczuk. Pierwszy to specjalista od zbiórek, a drugi jest niezwykle skutecznym skrzydłowym.
- Chcemy wygrać i w spokoju spędzić święta - podsumował Sikora.