Rozmowa z Tomaszem Szczotką, managerem Polskiego Cukru Rodmos, mistrza LNBA
- Polski Cukier Rodmos został mistrzem LNBA. Jak dużo to dla pana znaczy?
– Bardzo, bo 30 lat sportowej kariery czekałem na ten moment. To nasz pierwszy w historii tytuł mistrzowski Wcześniej zdarzało nam się być na podium, ale nigdy nie stanęliśmy na najwyższym jego stopniu. To dla nas olbrzymia radość.
- Zwłaszcza, że nikt na was nie stawiał...
– Sami też nie stawialiśmy sobie mistrzostwa jako głównego celu. Chcieliśmy być w pierwszej czwórce. Udało się sięgnąć po trofeum i to również dla nas duże zaskoczenie.
- Co się zmieniło w Rodmosie w porównaniu z poprzednim sezonem?
– Na pewno doszło do nas kilku graczy. To sprawiło, że mieliśmy szeroką kadrę, która pozwoliła mi na rotowanie składem.
- Wasza kadra składa się z zawodników zaawansowanych wiekowo. Tymczasem w finale pokonaliście znacznie młodszy Patobasket. Jak do tego doszło?
– Wszyscy mówili, ze w finale spotkała się pierwsza młodość reprezentowana przez Patobasket z drugą młodością, czyli nami. Myślę, że górę wziął nasz spokój oraz doświadczenie. Przed rozpoczęciem finału dało się słyszeć, że rywale nas zabiegają. Tymczasem to my kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia i zwyciężyliśmy.
- Jako sędzia stolikowy miał pan okazję obejrzeć mnóstwo spotkań LNBA. Jak pan oceni ten sezon?
– To był udany sezon. W każdej Konferencji było ciekawie, a wiele spotkań było bardzo emocjonujących. Chcę zwrócić uwagę, że w Konferencji A po raz pierwszy od wielu lat nie było w finale Matematyki, Symbitu, Braci Mrozik czy Alco. To duża zmiana w porównaniu z poprzednimi sezonem.