Przed koszykarzami Olimpu-Startu mecz z wymagającym przeciwnikiem. W sobotę do Lublina przyjedzie Znicz Basket Pruszków, jeden z kandydatów do zajęcia miejsca premiowanego awansem do ekstraklasy.
Jednym z nich jest 20-letni Michał Aleksandrowicz (wzrost 183 cm), imponujący skutecznością w rzutach zza linii 6,25 m. Próbkę swoich możliwości dał w ostatnim meczu, aplikując rywalom pięć "trójek”, a jego zespół pokonał Politechnikę Warszawską 91:75.
Po czterech seriach spotkań Znicz legitymuje trzema zwycięstwami i porażką. W pierwszej kolejce pokonał w Zielonej Górze Zastal (75:59), również uchodzący za faworyta I-ligowych zmagań. W tej konfrontacji pruszkowianie trafili dziesięć "trójek” (Czubek 4 x 3).
Dla porównania – Olimp-Start po trzech meczach ma na koncie 11 "trójek”. Aby uzyskać taki efekt lubelscy koszykarze potrzebowali aż 51 prób. Receptę na powstrzymanie zawodników Znicza znalazł MKS Dąbrowa Górnicza, triumfujący na własnym parkiecie 86:78.
– Znamy siłę Znicza – mówi Dominik Derwisz, trener lublinian. – Moim zdaniem ten zespół poważnie będzie liczył się w walce o awans do ekstraklasy, ale wierzę w naszą drużynę. Przed sezonem graliśmy z pruszkowianami dwa sparingi i chociaż przeciwnicy byli górą, my nie musieliśmy wstydzić się swojej postawy.
"Czerwono-czarnym” jeszcze nie udało się uzupełnić składu wysokim młodzieżowcem, który mógłby zastąpić kontuzjowanego Rafała Króla.
Z lubelskim zespołem zaczął trenować Sergiusz Prażmo, który myśli o powrocie do Startu. Planowano też pozyskanie zawodnika z Sopotu, jednak rozmowy na ten temat wciąż się przedłużają. – Koszt wypożyczenia na razie jest zbyt wysoki i całe przedsięwzięcie stoi pod dużym znakiem zapytania – dodał trener Derwisz.
– Jeżeli chodzi o Sergiusza, to ćwiczy z nami, ale na decyzje musi trochę poczekać.
Szkoleniowcy Olimpu-Startu liczą, że w sobotnim spotkaniu będzie mógł wystąpić Łukasz Jagoda, który w tym tygodniu częściej przebywał w Warszawie.
– Chciałbym grać w lubelskim zespole, ale najpierw muszę poukładać sprawy zawodowe i domowe. Do powrotu na parkiet muszę przekonać także żonę, od dawna związaną z Warszawą. Gra w I lidze wymaga pełnego poświęcenia, skupienia całej uwagi na treningach i meczach. Wprawdzie wystąpiłem już w dwóch spotkaniach, ale umowy z klubem jeszcze nie podpisałem. Warunki są jednak uzgodnione.