Goście nie byli zbyt wymagającym przeciwnikiem, chociaż ich bardzo chaotyczna gra sprawiła pewne problemy w drugiej kwarcie. Lublinianie przez moment nie potrafili sobie poradzić z agresywnie atakującymi przeciwnikami, którzy słabsze warunki fizyczne i braki w umiejętnościach nadrabiali ambicją.
- O tym fragmencie meczu musimy jak najszybciej zapomnieć - powiedział Piotr Karolak, trener Startu. - Pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele, zwłaszcza w podkoszowej walce.
Słabość gospodarzy nie trwała zbyt długo. W trzeciej odsłonie lublinianie całkowicie panowali na parkiecie. Pochwały należą się młodym zawodnikom, zwłaszcza Bartłomiejowi Karczewskiemu i Rafałowi Królowi.
Oczywiście obaj muszą się jeszcze dużo uczyć, ale po raz kolejny pokazali, że mają spory potencjał. A młodzież znakomicie prowadził do boju Michał Sikora, który w tej klasie rozgrywek jest prawdziwym profesorem. W sobotę nie musiał się zbytnio forsować, ponieważ kiedy gospodarze uzyskali dużą przewagę, szansę gry otrzymali kolejni koszykarze.
Na pozycji rozgrywającego zobaczyliśmy m.in. Adama Pawelca, który w 37 min zdobył z rzutu wolnego setny punkt dla zespołu (100:50). Być może w kolejnych spotkaniach, w których Start będzie wyraźnie dominował, na parkiecie pojawi się Tomasz Oszóst, junior mierzący... 215 cm.
Nie wiedziałem, że z Limanową uporamy się tak łatwo - dodał szkoleniowiec lublinian. - Być może Tomek zadebiutowałby w pierwszym zespole. Na razie niech trenuje i na zajęciach udowodni, że już zasługuje na grę. W tym sezonie chcemy odnieść jak najwięcej zwycięstw. Drużyna musi nabrać wiary w swoje możliwości, chociaż nie wolno nam lekceważyć przeciwników.
Start Lublin - MKS Limanowa 102:56 (30:14, 22:24, 27:8, 23:10)
Limanowa: Horwat 12 (2 x 3), Kwadrans 12 (1 x 3), Rykała 8 (2 x 3), Stecko 3 (1 x 3), Kindlik 2 oraz Górgól 8, Bychawski 5, Wasilewski 3 (1 x 3), Włodarczyk 2, Olczyk 1, Hasior 0, Szewczyk 0.
Sędziowali: Bartosz Kosmala i Tomasz Seferyński. Widzów: 500.