W niedzielę Start rozpocznie walkę o powrót do I ligi. Pierwszą przeszkodą lublinian w fazie play-off będzie MKKS Zabrze. Początek meczu zaplanowany został na godz. 16 w hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich.
Lublinianie w tym sezonie już dwukrotnie rywalizowali z MKKS Zabrze. W październiku nasi koszykarze zwyciężyli na własnym parkiecie 96:90, a w lutym 77:68. W tamtych spotkaniach świetnie prezentował się właśnie wspomniany Sikora. - To nie ma żadnego znaczenia. Wychodzę na boisko i staram się wykonywać swój zawód jak najlepiej. Naprawdę nie ma różnicy, kto stara się mnie powstrzymać - dodaje.
W pierwszym meczu ze Ślązakami startowcy pozwolili sobie rzucić aż szesnaście "trójek”. Podopiecznym Piotra Karolaka szczególnie dał się we znaki Joachim Pawlik.
33-letni obrońca czterokrotnie dziurawił kosz w hali MOSiR celnymi rzutami zza linii 6,25 m. Oprócz niego uważać należy jeszcze na Tomasza Gembusa. Mierzący 198 cm center w tym sezonie zbiera średnio ponad siedem piłek w meczu. W pojedynku z SKK Siedlce łupem Gembusa padło aż 20 piłek.
- Wiemy o tym wszystkim, rywale to naprawdę wyrównany zespół. Z pewnością nie można pozwolić im na wstrzelenie się w nasz kosz. Jednak z drugiej strony mecze, w których trafia się szesnastokrotnie za trzy, nie zdarzają się codziennie - uspokaja kibiców Sikora.
W drugiej parze półfinałowej rywalizują UMKS Kielce i Basket Kraków. - Spróbujemy zakończyć rywalizację już po dwóch meczach. Wiadomo, że mniejsza ilość spotkań, to większy czas na regenerację sił. A w finale chciałbym zagrać przeciwko UMKS, aby móc się na nich zemścić za dwie porażki z sezonu zasadniczego - kończy 29-letni rozgrywający.