Koszykarze Startu rzucili w Kielcach 94 punkty, a mimo to przegrali mecz.
- Przy ułożonej grze w ataku nie mamy prawa przegrywać spotkań - powiedział trener Startu Piotr Karolak. - Niestety, w sobotę widoczny był brak naszych podstawowych defensorów - kontuzjowanych Artura Bidyńskiego i Pawła Kowalskiego.
Pod własnym koszem graliśmy bardzo źle. Przeciwnicy nas zniszczyli, mijali z łatwością. Na najbliższych treningach musimy poprawić obronę. Skoncentrujemy się na tym elemencie, bo z przodu jakoś damy sobie radę.
Lubelski zespół dodatkowo osłabiło nieodpowiedzialne zachowanie Bartosza Borkowskiego, który na początku trzeciej kwarty został ukarany przewinieniem technicznym, drugim w sezonie.
Center Startu gwałtownie i w niezbyt wyszukanych słowach zwrócił się do sędziów, którzy chwilę wcześniej zakwalifikowali blok Borkowskiego jako faul. Nawet słuszne pretensje zawodnika nie usprawiedliwiają jego reakcji. Środkowy lubelskiej ekipy dosyć często wdaje się w dyskusje, chociaż sportowo nie osiągnął wielkiego poziomu. Zamiast gadać, powinien bardziej skupić się na grze i treningu, wówczas większą korzyść odniesie jego drużyna.
Kiedy Borkowskiego zabrakło na parkiecie, UMKS uzyskał 11-punktową przewagę (72:61). Goście jednak nie rezygnowali, popisując się serią celnych "trójek”. Zza linii 6,25 m dosyć regularnie trafiali Rafał Król, najlepszy koszykarz meczu oraz Michał Samborski i Alekander Rak. Kolegów dobrze wspierał Michał Sikora. Dzięki ich postawie prowadzenie gospodarzy stopniało do 3 pkt (76:73).
Dopiero za sprawą Wojciecha Miernika i Błażeja Jurczyka kielczanie zdołali opanować sytuację, sprawiając największą niespodziankę 13 kolejki. UMKS przedłużył serię zwycięstw przed własną publicznością, a Start nie stracił pierwszej lokaty, ponieważ porażki doznał mający organizacyjne kłopoty Basket Kraków.
UMKS Kielce - Start Lublin 102:94 (30:20, 23:26, 23:27, 26:21)
Start: Król 26 (2 x 3), Sikora 20, Samborski 19 (4 x 3), Rak 17 (3 x 3), Borkowski 5 oraz Karczewski 6 (1 x 3), Fijałka 1.