W pierwszej połowie meczu w Stalowej Woli koszykarze lubelskiego Startu AZS panowali na parkiecie miejscowej Stali.
po 20 min walki.
Niestety, druga część konfrontacji rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Stali, zwłaszcza szalejącego na boisku Rafała Partyki. Obrońca gospodarzy w krótkim czasie zdobył 12 pkt. Start AZS pogubił się w obronie. Karczewski nie potrafił ograniczyć poczynań Partyki, który skrzętnie wykorzystywał większe doświadczenie. Mimo to goście nadal mieli przewagę, prowadząc w 35 min 65:59. Stal jednak zdołała odrobić stratę z nawiązką, chociaż tuż przed końcem spotkania, przy stanie 73:71 dla gospodarzy, lublinianie mogli poprawić swój dorobek. Akcji jednak nie skończyli celnym rzutem.
- Nie ukrywam, że po meczu byłem bardzo zły - mówi Paweł Kowalski. - Szkoda, że nie udało się obronić uzyskanej przewagi. Zaważyła trzecia kwarta i punkty Partyki. Czy mój występ zwiastuje wyższą formę? Mam nadzieję,
że tak. Powrót do indywidualnych zajęć na siłowni zaczyna przynosić efekt. Wcześniej miałem trochę rozregulowaną rękę, nie czułem się pewnie przy rzutach, w dodatku drużyna miała problem z wypracowywaniem pozycji snajperskich. Teraz w tym elemencie jest lepiej. - Szkoda, że ze składu wypadł Łukasz Chelis, który ma naciągnięty mięsień dwugłowy - dodaje trener Krzysztof Ziemoląg. - Przydałby się do twardej walki, a na boisku w Stalowej Woli nie było sentymentów. Poza tym w drugiej połowie zabrakło rzutów z obwodu. Może zespół upoił się wysokim prowadzeniem po pierwszej połowie.
Stal Stalowa Wola - Start AZS Lublin 76:71 (19:22, 14:25, 24:11, 19:13)
Stal: Partyka 21 (4 x 3), Pydych 20 (1 x 3), Nikiel 10, Szczepaniak 9, Jarecki 7, Prawica 7 (1 x 3), Grzyb 2.
Start AZS: Kowalski 25 (2 x 3), P. Jagoda 14 (1 x 3), Borkowski 11, Rak 8, Ł. Jagoda 2 oraz Karczewski 9 (3 x 3), Repeć 2, Urbański 0.