Chociaż Wikana-Start przegrała na inaugurację ze Stelmetem Zielona Góra 73:86, to dała fanom sporo powodów do optymizmu. Najjaśniejszą postacią był zdecydowanie Bryon Allen.
Allen świetnie rzucał z dystansu, bo trafił aż pięć z sześciu rzutów za trzy. W jednej z akcji rzucił "sprzed nosa” Przemysława Zamojskiego. Koncert dał zwłaszcza w trzeciej odsłonie, w której był nie do zatrzymania i w sumie zapisał na swoim koncie 15 "oczek”. Pokazał też, że nie boi się wchodzić pod kosz. Czasami sam kończył akcje, potrafił także efektownie odegrać na obwód.
Po pierwszej kolejce 22-latek, a także Dominique Johnson znajdują się na pierwszym miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców. Mimo świetnego debiutu Allen nie był jednak zadowolony.
- Nie ma dla mnie znaczenia, ile zdobywam punktów, najważniejsze jest, żeby wygrywała drużyna. W pierwszym meczu mieliśmy dobre momenty. Z drugiej strony naszym rywalem była jedna z najmocniejszych drużyn w Polsce. W przerwie trener nas zmobilizował i spisaliśmy się lepiej, ale to było za mało, żeby wygrać - mówił po meczu Amerykanin.
Stres związany z pojedynkiem, z wicemistrzem Polski miał duży wpływ na poczynania gospodarzy w pierwszej połowie.
- Było widać panikę i strach w naszej grze. W przerwie powiedziałem zawodnikom, że nie ma się czego bać i trzeba po prostu grac. Zaprezentowaliśmy się lepiej, zwłaszcza w trzeciej kwarcie. Zabrakło jednak doświadczenia, zrobiliśmy też zbyt dużo strat. Jak zawodnicy sami przeanalizują swoją grę, to na pewno w kolejnych spotkaniach będzie lepiej - oceniał Paweł Turkiewicz, trener Wikany-Startu.
Co ciekawe przed przerwą "czerwono-czarni” w sumie zdobyli tylko 23 punkty. Za to po męskiej rozmowie w szatni, w kolejnej odsłonie potrafili rzucić faworyzowanemu przeciwnikowi 32 "oczka”. To pokazuje, że jak już przyzwyczają się do warunków Tauron Basket Ligi, to mogą być groźnie dla każdego zespołu.
W sobotę gospodarze wygrali walkę na tablicach (35:31), ale aż 18 razy tracili piłkę. Jasnych punktów było więcej. Nieźle pod koszem radził Sobie Robert Lewandowski (12 pkt, pięć zbiórek), a obiecujący występ zaliczył również Derek Billing (11 "oczek”).
TERAZ CZARNI SŁUPSK
W najbliższą sobotę podopieczni trenera Turkiewicza zmierzą się na wyjeździe z Energą Czarnymi. Ekipa ze Słupska także zebrała niezłe recenzje za swój występ w miniony weekend, kiedy przegrała z Turowem Zgorzelec tylko 80:87. Gości do boju prowadził Kyle Shiloh - autor 25 punktów. Czarni zdecydowanie przegrali walkę na tablicach, bo w całym spotkaniu mieli ledwie jedną zbiórkę w ataku. W sumie tylko 17.