ROZMOWA Z Dariuszem Gawłem, prezesem AZS UMCS Lublin
• UMCS koszykówką stoi. Złote medale Akademickich Mistrzostw Polski dla męskiej i żeńskiej drużyny to historyczne wydarzenie.
– Lublin zawsze stał koszykówką akademicką i bardzo cieszę się, że udało się nawiązać do pięknych tradycji. Mieliśmy silne zespoły, byliśmy faworytami i poradziliśmy sobie z tą presją.
• Najlepszym dowodem na to, jak mocne drużyny zbudowaliście jest to, że obie ekipy w drodze do złota odniosły komplet zwycięstw.
– Panowie zbudowali fantastyczną kapelę. Co ważne, wszyscy zawodnicy są związani z naszym regionem. Miło było popatrzeć, jak chłopcy, którzy kiedyś razem się szkolili, spotkali się po latach i wspólnie osiągnęli sukces. Prawdziwym liderem tej drużyny był Kuba Karolak, który w Turowie Zgorzelec zrobił niesamowite postępy i jest teraz znakomitym koszykarzem. Dziewczyny miały węższą kadrę, w decydujących meczach musiały radzić sobie bez Dominiki Owczarzak, a mimo tego dały radę i również sięgnęły po złoto. Olbrzymi szacunek dla nich.
• Jak dużym wyzwaniem była dla AZS UMCS organizacja mistrzostw?
– Gościliśmy 30 drużyn z całej Polski, w sumie 450 uczestników. Do tej pory nigdy nie robiliśmy tak dużej akademickiej imprezy, ale myślę, że podołaliśmy zadaniu. To było olbrzymie wyzwanie logistyczne, żeby wszystkich studentów zakwaterować i odpowiednio wyżywić. Mecze rozgrywane były przecież na czterech halach, dlatego wyzwanie to było aż tak duże. Zapewniliśmy najlepsze hotele. Dzięki wsparciu naszych partnerów, głównie dzięki dofinansowaniu Zarządu Głównemu AZS oraz Gminy Lublin i Urzędu Marszałkowskiego, udało się zapewnić kilka dodatkowych atrakcji, jak koncert czy zawody paintballowe.
• Wszystko wyszło chyba perfekcyjnie, bo zewsząd słychać same pochwały.
– Bardzo mnie to cieszy. Staraliśmy się przenieść wzorce z zawodów organizowanych przez PZKosz na grunt akademicki. Nigdy wcześniej nikt nie robił finałów AMP z takich rozmachem, transmisje telewizyjne w fullHD, pełne statystyki ze spotkań finałowych, maskotki, występy cheerleaderek.
• Teraz możesz skupić się na budowaniu kadry Pszczółki na nowy sezon. Trener Krzysztof Szewczyk chciał mieć polską część zespołu gotową do końca maja. Zostały dwa tygodnie.
– I w dużej mierze ta kadra jest gotowa. Niedawno ogłosiliśmy podpisanie kontraktów z Dominiką Owczarzak, Olivią Szumełdą-Krzycką, Kateriną Dorogobuzową i Martą Jujką. To będzie szkielet zespołu.
• Ale trener chciałby pozyskać jeszcze trzy krajowe zawodniczki.
– I pozyska. Ale najpierw musimy wiedzieć, jakim budżetem dysponujemy, żeby nie okazało się, że nie stać nas na utrzymanie kadry albo, że ściągnęliśmy zbyt słabe zawodniczki.
• Kiedy chcielibyście wiedzieć już, jakie środki będziecie mieli do dyspozycji?
– Chcielibyśmy wiedzieć już, ale to są kwestie nie do końca od nas zależne. Czekamy przede wszystkim na decyzje miasta, bo to nasz kluczowy partner, który zabezpiecza znaczną część budżetu. Realnie powinniśmy wiedzieć na czym stoimy najpóźniej do końca czerwca. Mam nadzieję, że nie później, bo rynek koszykarski może zostać przebrany.
• Wywalczenie Pucharu Polski i awans do play-off pokazały, że potraficie robić koszykówkę na najwyższym poziomie. Są szanse, żeby te sukcesy przekuć w zdobycie nowych sponsorów?
– Stale staramy się robić krok naprzód. Myślę, że marka AZS UMCS kojarzy się dobrze, nie mamy wizerunkowych wpadek, ostatnio są to raczej same mniejsze czy większe sukcesy. To na pewno sprawia, że łatwiej rozmawia się ze sponsorami. Ale łatwiej, to nie znaczy łatwo. Bo takie rozmowy nigdy łatwe nie są.
• W zbudowaniu mocniejszej drużyny pomoże wam rezygnacja z rezerw i zwężenie kadry?
– Nie łączyłbym tych dwóch faktów. Na pewno, pozwoli to zaoszczędzić nam jakieś środki, ale nie są to pieniądze, które pozwolą nam nagle na walkę o mistrzowski tytuł. Poza tym, my nie rezygnujemy z projektu pt.: „drużyna rezerw w pierwszej lidze”. Po prostu zawieszamy go do czasu aż nasze młode zawodniczki z klas profilowanych będą w wieku, pozwalającym na rywalizację w pierwszej lidze. Obecna formuła tej drużyny się wyczerpała, bo lublinianki, które tam grały, w tym roku piszą matury, mają różne pomysły na życie, czeka je bowiem wybór studiów. Ponadto w tym roku było w tej drużynie wiele kontuzji, stąd nasza słaba postawa na koniec sezonu, a nie chcemy ściągać zawodniczek z Polski, ta drużyna została zbudowana z myślą o naszej młodzieży.
• Jest szansa, że w przyszłości do ligowych sukcesów pań nawiążą także panowie?
– Głęboko wierzę, w trenera Przemka Łuszczewskiego i jego drużynę. Chłopcy pokazali niesamowitą determinację. Mimo, że nie osiągają tak spektakularnych sukcesów jak zwycięstwo w Pucharze Polski, to ich wyniki sportowe są dla mnie osobiście wręcz oszałamiające. Naprawdę niewiele zabrakło im do awansu do pierwszej ligi, ale jestem przekonany, że już niebawem pokażą na co ich stać, bo nie powiedzieli nam jeszcze ostatniego słowa.