Trzy zwycięstwa i trzy porażki to bilans Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin po inauguracji tegorocznych rozgrywek. Koszykarki zajmują obecnie szóste miejsce w ekstraklasowej stawce
Przerwa reprezentacyjna to dobry moment na podsumowanie dotychczasowych dokonań podopiecznych trenera Krzysztofa Szewczyka. Lublinianki mają za sobą sześć meczów w Energa Basket Lidze Kobiet. Ich bilans rozkłada się po równo – wygrały i przegrały po trzy spotkania. Warto jednak podkreślić, że porażki przydarzyły się w starciach z czołowymi ekipami.
Oprócz samych wyników, które mają oczywiście najwyższe znaczenie, liczy się także styl, jaki prezentowały akademiczki. Na pewno istotne jest to, że lubelski szkoleniowiec musiał składać tę drużynę niemal od zera – z poprzedniego składu pozostała jedynie Julia Adamowicz. Co więcej, dopiero od niedawna trener ma do swojej dyspozycji amerykańską środkową Brianę Day.
Na plus lubliniankom można zapisać skuteczną grę w szybkim ataku. Krzysztof Szewczyk stawia na dynamikę, co przynosi dobre rezultaty. Po powrocie Day zespół AZS UMCS Lublin powinien też lepiej spisywać się na tablicach. Dodatkowe centymetry pod koszem i dobra współpraca z wysokimi dają wymierne efekty.
Po sześciu spotkaniach można już powiedzieć, że wykrystalizowała się liderka drużyny. Alexis Peterson zdobywa średnio 14,5 punktu i rozdaje 5 asyst. Lubelski zespół może pochwalić się solidnym duetem obwodowym. Amerykanka mogła liczyć na wsparcie Jovany Popović (12,7 punktu), chociaż w ostatnich meczach Serbka złapała zadyszkę.
„Pszczółki” nie radzą sobie zbyt dobrze w kilku elementach. Mają dwa słabe punkty w grze defensywnej – szybki powrót z ataku pod swój kosz oraz obronę „trójek”. Szczególnie ten drugi element daje o sobie znać, bo lublinianki same nie imponują w tym względzie. O ile w pierwszych trzech spotkaniach rzuciły 28 razy „za trzy”, o tyle później udanych prób było już tylko 9.
Niejednokrotnie, oglądając mecze akademiczek, można było odnieść wrażenie, że brakuje im pomysłu na grę. Kiedy Arka Gdynia postawiła na twardą obronę, wtedy „Pszczółki” rozkładały tylko bezradnie ręce. Po części wynika to też z prostych błędów popełnianych w grze pozycyjnej.
Na zgrupowania reprezentacji pojechały: Julia Adamowicz, Agnieszka Szott-Hejmej, Litwinka Giedre Labuckiene oraz Niemka Ama Degbeon. Pozostałe akademiczki powrócą do zajęć w niedzielę. Jednak już od wczoraj do dalszej gry przygotowuje się Day, która ciągle dochodzi do formy po kontuzji.