Rozmowa z Damianem Jeszke, koszykarzem Pszczółki Start Lublin
Jak oceni pan mecz z Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski, który zdecydował o waszym odpadnięciu ze zmagań o Suzuki Puchar Polski?
- To był mecz pełen walki. Próbowaliśmy narzucić przeciwnikowi swój rytm, co sprawiło, że spotkanie było bardzo zacięte. W końcówce Stal lepiej wykorzystywała swoje szanse, dzięki czemu awansowała do półfinału.
To wasza trzecia porażka w tym sezonie z Arged BMSlam Stal. Mam wrażenie jednak, że w czwartek byliście najbliżej pokonania tego przeciwnika.
- W każdym z tych spotkań Stal grała w innym składzie, co sprawiało, że musieliśmy do każdego z nich przygotowywać się w inny sposób. Zespół z Ostrowa Wielkopolskiego gra bardzo agresywnie w obronie i zacieśnia strefę podkoszową. To sprawiło, że w czwartek mieliśmy dużo otwartych pozycji do rzutów za trzy punkty. Niestety, one nam tego dnia nie wpadały. Gdyby było inaczej, to na pewno bylibyśmy znacznie bliżej zwycięstwa.
Pan nie może być zadowolony ze swojej skuteczności w tym spotkaniu...
- To prawda. Miałem kilka okazji do zdobycia punktów. Niestety, piłka nie chciała wpadać do kosza. Gdybym wykorzystał dwa rzuty z dystansu przy czteropunktowej stracie, to wyszlibyśmy na prowadzenie. Teraz można tylko gdybać, ale trzeba przyznać, że walczyliśmy do samego końca. Rywale w kluczowych momentach zachowali więcej zimnej krwi.
Czy nie za dużo dyskutowaliście z sędziami? Mam wrażenie, że wybijało was to z rytmu?
- Trochę za dużo tego było. Musimy skupiać się przede wszystkim na nas, bo to my gramy w koszykówkę. Trzeba pracować nad strefą mentalną, bo końcówce popełnialiśmy niepotrzebne faule.
Czego ten mecz was nauczył?
- W tym sezonie mieliśmy już dużo takich spotkań. Musimy znaleźć odpowiedni balans w takich meczach. Aby unikać zaciętych końcówek, należy rywalowi narzucić swój styl gry i wcześniej wypracować sporą przewagę.
Teraz przed wami trochę przerwy, bo Energa Basket Liga wróci dopiero w końcówce lutego. Podczas finiszu sezonu zasadniczego będziecie występować głównie w obcych halach. Czy to jest dla was problem?
- Nie patrzymy na to. W czwartek graliśmy u siebie i też przegraliśmy. Rozgrywki wznowimy od wyjazdu do Warszawy na mecz z Legią. Musimy wyjść na boisko w stolicy tak jak niedawno w Szczecinie, gdzie pokonaliśmy Kinga. Jeżeli będziemy grać swoją koszykówkę, to jesteśmy w stanie każdego pokonać. I to niezależnie od tego czy gramy w domu czy na wyjeździe.