Trzy zwycięstwa z rzędu poprawiły humory wszystkim kibicom Startu Lublin. Uśmiechy na twarzach mogą zostać jednak szybko zmazane przez Urząd Miasta, który w styczniu będzie dzielił pieniądze pomiędzy poszczególne kluby.
Jeżeli dostaniemy kwotę porównywalną do tych, które dostają pierwszoligowcy w innych miastach, to mamy przygotowanych już dwóch sponsorów, którzy chcą od nowego roku wejść do klubu – powiedział Robert Żołnierowicz, prezes Startu S.A.
1 stycznia otwiera się okienko transferowe w pierwszej lidze. „Czerwono-czarni” najprawdopodobniej będą czekać z transferami do ostatniej chwili, zwłaszcza, że miasto ogłosi wysokość dotacji dopiero w drugiej połowie stycznia.
Wzmocnienia składu są konieczne, zwłaszcza w obliczu ostatnich kontuzji w lubelskim zespole. Paweł Kowalski (uraz ręki) wróci najwcześniej pod koniec lutego, a Przemysław Łuszczewski (skręcona kostka) i Kamil Michalski (uraz pięty) pojawią się na boisku w styczniu. Dwóch pierwszych to gracze podkoszowi, co znacznie utrudniło pracę Dominikowi Derwiszowi.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w orbicie zainteresowań lubelskich działaczy są Tomasz Deja (AZS Kutno) i Łukasz Bąk (AZS Radex Szczecin). Obaj mierzą ponad dwa metry i w tym sezonie nie należą do czołowych postaci w swoich ekipach – Deja średnio zdobywa trzy, a Bąk cztery punkty na mecz.
Ze Startem przez kilka dni trenował Tomasz Celej, ale były zawodnik m.in. Anwilu Włocławek w ostatnim czasie przestał pojawiać się na zajęciach.
Upadł również temat sprowadzenia do Lublina Bartosza Diduszko. Po powrocie do gry Michała Sikory, „czerwono-czarni” nie potrzebują już graczy obwodowych, a takim właśnie jest 24-latek.
– Jeżeli jednak dostaniemy małą sumę pieniędzy z miasta, to wtedy nie będziemy się zadłużać. Zwolnimy kilku graczy, a kadrę uzupełnimy juniorami – powiedział Żołnierowicz.