FOT. Tomasz Rytych
Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że nie ma szans, aby Lewart rozgrywał mecze ligowe na swoim stadionie. Dzisiaj o godz. 17 przy ul. Parkowej ekipa z Lubartowa zmierzy się jednak z Izolatorem Boguchwała
W przerwie letniej trzeba było wykonać sporo prac na stadionie i pewnie niewielu wierzyło, że beniaminek wyrobi się w czasie. Jednak się udało i dzisiaj po 10 latach przerwy w Lubartowie kibice znowu będą mogli obejrzeć mecz na poziomie III ligi. – Wszyscy mamy nadzieję, że ta inauguracja wypadnie pozytywnie. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że Izolator może być groźniejszym rywalem niż Tomasovia – mówi Grzegorz Białek, trener nowicjusza na trzecim froncie. Szkoleniowiec mimo kłopotów kadrowych jest optymistą. – Nadal nie możemy liczyć na wszystkich nowych piłkarzy, a na dodatek wypadł nam Wojciech Bijan, który naciągnął mięsień dwugłowy. Postaramy się jednak, żeby kibice mieli, co oglądać i co świętować.
Lewart wystartował przyzwoicie, chociaż przegrał w niedzielę w Tomaszowie Lubelskim 1:2. Gola na wagę trzech punktów gospodarze zdobyli w doliczonym czasie gry. Goście zasłużyli jednak przynajmniej na jedno „oczko” i usłyszeli sporo pochwał, także ze strony przeciwników. – Miło, że nasza gra została doceniona, ale co z tego, skoro nie mamy ani jednego punktu. Szczerze mówiąc po przerwie bardziej pachniało bramką dla nas, a nie dla Tomasovii. Sytuację zmieniła jednak czerwona kartka dla Arkadiusza Rusinka. Od tego momentu straciliśmy inicjatywę i drugiego gola. Ogólnie jestem jednak zadowolony z postawy chłopaków – dodaje trener Białek.
Niestety beniaminek ciągle nie może liczyć na wzmocnienia. Wszyscy sporo oczekują zwłaszcza ze strony Michała Zubera. I trudno się dziwić. W końcu były gracz Górnika Łęczna niedawno nieźle radził sobie na zapleczu ekstraklasy. Teraz jednak leczy uraz ścięgna Achillesa i najwcześniej do gry wróci w czwartej kolejce. Pechowo z gry wykluczył się także Michał Walaszek. – Poszedł pobiegać i załatwił sobie kolano. W sparingach prezentował się bardzo dobrze, dlatego żałujemy, że akurat w takim momencie coś takiego musiało mu się przytrafić – wyjaśnia szkoleniowiec Lewartu. Pozytywnie do drużyny wprowadził się za to Hubert Kotowicz, kolejny z byłych graczy Górnika Łęczna. Na pewno był jedną z najjaśniejszych postaci w zespole, a dodatkowo to on wyrównał stan meczu z Tomasovią. Kibice z Lubartowa dzisiaj liczą na powtórkę.