Lewart Lubartów nie zwalnia tempa. W niedzielę beniaminek ograł na własnym boisku inny zespół, który imponował formą w ostatnich tygodniach – Orlęta Radzyń Podlaski 1:0.
W pierwszych ośmiu meczach tego sezonu drużyna Grzegorza Białka wywalczyła tylko pięć punktów. W czterech ostatnich do swojego dorobku dołożyła aż... 10 „oczek”. W efekcie, Lewart jest już bardzo blisko bezpiecznej strefy tabeli. Siódma Polonia Przemyśl ma obecnie tylko cztery punkty więcej.
Od pierwszego gwizdka zawody były wyrównane. Raz lepsze momenty mieli gospodarze, a za chwilę inicjatywę przejmowały Orlęta. Sytuacji za wiele jednak nie było. Najlepszą miał w 38 minucie Mateusz Kompanicki i nie zmarnował szansy. Świetnie do akcji ofensywnej włączył się Dariusz Michna. Posłał dośrodkowanie w pole karne rywali, a tam Kompanicki świetnie nabiegał na piłkę między obrońcę, a bramkarza gości i efektowną główką otworzył wynik zawodów.
Po zmianie stron częściej przy piłce byli gracze Damiana Panka. Lewart dobrze spisywał się jednak w defensywie. Może poza jedną okazją, kiedy Konrad Król strzelał do pustej bramki, ale z linii piłkę wybił Tomasz Mitura. W samej końcówce Kompanicki mógł zamknąć zawody, ale uderzył prosto w bramkarza rywali. Mimo nerwowej końcówki piłkarze beniaminka nie dali się zaskoczyć i sprawili sporą niespodziankę.
– Rzadko miałem pretensje do naszej gry w tym sezonie. Można powiedzieć, że w końcu nauczyliśmy się tej III ligi. Potrafimy już rozgrywać ciężkie mecze i utrzymać korzystny wynik. Można było jednak uniknąć nerwów. Sędzia doliczył aż sześć minut, a graliśmy osiem. Cały czas mądrze graliśmy jednak w tyłach i potrafiliśmy zatrzymać Orlęta – ocenia trener Grzegorz Bialek.
Lewart Lubartów – Orlęta Radzyń Podlaski 1:0 (1:0)
Bramka: Kompanicki (38).
Lewart: Szulc – Kotowicz, Mitura, Bijan, Michna, Semczuk (90 Pęksa), J. Niewęgłowski (66 Bujak), Rusinek, D. Niewęgłowski (81 Kula), Zuber (73 Pikul), Kompanicki.
Orlęta: Wójcicki – Ebert, Zarzecki, Konaszewski, Szymala, Zmorzyński (88 Leszkiewicz), Borysiuk, Mielniczuk, Kot, Król (69 Groborz), Szpak.
Żółte kartki: Zuber, Niewęgłowski – Kot, Borysiuk
FUTBOL NA TAK POPŁACA
Chełmianka podniosła się po dwóch porażkach. W niedzielę ograła Polonię Przemyśl 4:2
Gospodarze od początku próbowali pokazać, że przegrane z Orlętami Radzyń Podlaski i Stalą Rzeszów były jedynie wypadkami przy pracy. Długo nie mogli otworzyć wyniku spotkania, ale opór Polonii przełamali wreszcie w 31 minucie.
W polu karnym dobrze znalazł się Damian Koprucha. Były gracz Hetmana Żółkiewka poradził sobie z jednym rywalem i ładnie uderzył do siatki po ziemi. Niestety jeszcze przed przerwą głupia strata dała gościom szansę na kontrę i wyrównanie. Nie zmarnował jej Arkadiusz Gosa, który z kilkunastu metrów pokonał bramkarza Chełmianki. To był w zasadzie jedyny wypad do przodu w wykonaniu przyjezdnych.
Po zmianie stron kibice gospodarzy przeżywali ciężkie chwile. Kiedy tuż po wznowieniu gry Sebastian Kocój głową trafił na 1:2 wydawało się, że piłkarze Artura Bożyka znowu będą musieli pogodzić się z porażką. Miejscowi się nie załamali i cały czas grali swoje. Ciągle stwarzali zagrożenie pod bramką przeciwnika i kibice liczyli, że gole będą jedynie kwestią czasu.
W 56 minucie Hubert Tomalski wyrównał po uderzeniu z ostrego kąta, a w 69 minucie znowu dał o sobie znać Koprucha. Tym razem dopadł do piłki przed polem karnym i świetnym strzałem z ponad 20 metrów wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Chełmianka nie zwalniała tempa i „kropkę nad i” postawiła w doliczonym czasie gry, kiedy bezpośrednio z rzutu wolnego rezultat ustalił Michał Kobiałka.
– Słowa uznania należą się chłopakom, bo po kilku niewykorzystanych sytuacjach się nie załamali i cały czas dążyli do zdobycia gola. Nadal musimy jednak pracować nad skutecznością. Cieszy, że lepiej spisuje się Damian Koprucha, ale jeżeli miałbym kogoś wyróżniać, to wskazałbym na cały zespół – ocenia trener Artur Bożyk.
Chełmianka – Polonia Przemyśl 4:2 (1:1)
Bramki: Koprucha (31, 69), Tomalski (56), Kobiałka (90) – Gosa (43), Kocój (48).
Chełmianka: Pawlak – Kowalski (64 Fornal), Grzywna, Bednarek, Patryk Mazurek, Wójcik, Kobiałka, Koprucha (74 Wacewicz), Kwiatkowski, Tomalski, Pritulak (90 Sołtysiuk).
Polonia: Krzanowski – Suchocki (15 Barszczak), Kuźniar, Jaroch, Tur (76′ Sedlaczek), Gosa, Kazek (76′ Świst), Kocój, Tabisz, Wanat, Kalawski
Żółte kartki: Kobiałka – Tur, Barszczak, Jaroch
Sędziował: Michał Ziemba (Rzeszów). Widzów: 850.