Tomasz Szklarz (z piłką) jest jednym z najbardziej doświadczonych graczy w ekipie z Piask
JANOWIANKA – PIASKOVIA 1:1 Gospodarze w tym sezonie stracili już cztery punkty. Goście byli blisko zwycięstwa
Zachowujemy spokój. Wiadomo, że te dwa remisy kłują w oczy, ale z drugiej strony w tym sezonie jeszcze nie przegraliśmy. Zawodnicy są jeszcze trochę zmęczeni, bo za nimi ciężki okres przygotowawczy. W sobotę było jednak widać, że zaczynają łapać świeżość – mówi Michał Zimowski, opiekun Janowianki.
Janowianka w konfrontacji z Piaskovią miała mnóstwo okazji do zdobycia gola, ale u miejscowych zawodników szwankowała skuteczność. Blisko szczęścia byli m.in. Grzegorz Sobótka, którego strzał trafił w boczną siatkę bramki Jakuba Błaszczaka. Z kolei po uderzeniach Roberta Widza i Piotra Gąbki futbolówka zatrzymała się na słupku.
Janowianka powinna jednak bardzo cenić wywalczony punkt, bo mogła zostać ukarana za swój brak skuteczności. W 68 min Łukasz Strug dał gościom prowadzenie. I kiedy wydawało się, że Piaskovii uda się dowieźć do końca korzystny rezultat, golkipera przyjezdnych zaskoczył Paweł Sobótka. Błaszczak miał szansę odbić ten strzał, ale zaliczył dość pechową interwencję. – Nieskuteczność mojego zespołu jest sporym zaskoczeniem. We wcześniejszych spotkaniach nie było z tym problemu. Piaskovia ma bardzo ciekawą drużynę, a sporo problemów sprawili nam zwłaszcza gracze ofensywni rywali. Z jednej strony czujemy niedosyt, bo nie udało nam się wygrać. Z drugiej strony dobrze jednak, że zdołaliśmy doprowadzić do remisu – dodaje Zimowski.
Janowianka Janów Lubelski – Piaskovia Piaski 1:1 (0:0)
Bramki: P. Sobótka (86) – Strug (68).
Janowianka: Pisarski – Chmiel, Gąbka, Golec (80 A. Wojtan), Kaproń, Sadowski, P. Sobótka, G. Sobótka, Szczecki, Widz, B. Wojtan.
Piaskovia: Błaszczak – Bomba, Harkavka (54 K. Pałka, 90+4 A. Pałka), Olender, Sowiński, Strug, T. Szklarz, Szyndler, Wargol, Wójcik, M. Ziętek.
Żółte kartki: Kaproń, Widz, P. Sobótka – Olender. Sędziował: Chmielik. Widzów: 100.
Fantastyczny początek sezonu notują zawodnicy GKS Niemce, którzy na razie wywalczyli komplet punktów. W sobotę potwierdzili wysoko dyspozycję i ograli 5:0 Sygnał Lublin.
Mecz początkowo był bardzo wyrównany, a lekką przewagę nawet mieli goście. W 24 min jednak Mateusz Łoś wykorzystał nieporozumienie Michała Komora z obrońcami i dał prowadzenie gospodarzom. – Uderzył lewą nogą z prawie zerowego kąta nad rozpaczliwie interweniującym bramkarzem – opisuje sytuację Mirosław Staniec. Przyjezdni nie zdążyli się otrząsnąć, a zdążyli zainkasować kolejny cios. Jego autorem ponownie był Łoś, który wykorzystał świetne podanie Sławomira Latka. – To był dla nas olbrzymi szok – przyznał Karol Dec, kierownik Sygnału. – Nam taki początek dodał skrzydeł – mówi Staniec.
Gospodarze od tego momentu mogli skupić się na defensywie i wyprowadzać zabójcze kontrataki. W drugiej połowie trzy z nich zakończyły się sukcesem. Najbardziej szczęśliwy był Łoś, który w 57 min skompletował hat-tricka. – Długo nie mogliśmy uwierzyć w to, co stało się w Niemcach. Ciężko w to uwierzyć przy takim wyniku, ale nie zasłużyliśmy na porażkę. Musimy się jednak podnieść i zacząć gromadzić punkty. Nie czujemy się słabsi od rywali. Brakuje nam jednego, efektownego zwycięstwa, które wprowadziłoby do naszej gry więcej spokoju – mówi Karol Dec. – Wiedzieliśmy jak Sygnał będzie grał, dlatego postawiliśmy na szybką grę skrzydłami. To była tajemnica naszego sukcesu – wyjaśnia Staniec. (kk)
GKS Niemce – Sygnał Lublin 5:0 (2:0)
Bramki: Łoś (24, 25, 57), Szkutnik (89), Bogusław (90+4).
Niemce: Boguta – Mierzwa (75 Sokołowski), Ł. Snopkowski, Olek, Bekier, Flisiak (82 Duda), Nalepa, Jarosz (63 Bogusław), Szkutnik, Latek (57 Nowak), Łoś.
Sygnał: Komor – Augustyniak, Paszczuk, J. Łuczyński, Woch (65 Caban), M. Łuczyński, Karaś, Bielecki, Kołtun, Wójciuk, Cieślak.
Żółte kartki: Łoś – M. Łuczyński. Sędziował: M. Bancerz. Widzów: 150.
Fantastyczny początek sezonu notują zawodnicy GKS Niemce, którzy na razie wywalczyli komplet punktów. W sobotę potwierdzili wysoko dyspozycję i ograli 5:0 Sygnał Lublin.
Mecz początkowo był bardzo wyrównany, a lekką przewagę nawet mieli goście. W 24 min jednak Mateusz Łoś wykorzystał nieporozumienie Michała Komora z obrońcami i dał prowadzenie gospodarzom. – Uderzył lewą nogą z prawie zerowego kąta nad rozpaczliwie interweniującym bramkarzem – opisuje sytuację Mirosław Staniec. Przyjezdni nie zdążyli się otrząsnąć, a zdążyli zainkasować kolejny cios. Jego autorem ponownie był Łoś, który wykorzystał świetne podanie Sławomira Latka. – To był dla nas olbrzymi szok – przyznał Karol Dec, kierownik Sygnału. – Nam taki początek dodał skrzydeł – mówi Staniec.
Gospodarze od tego momentu mogli skupić się na defensywie i wyprowadzać zabójcze kontrataki. W drugiej połowie trzy z nich zakończyły się sukcesem. Najbardziej szczęśliwy był Łoś, który w 57 min skompletował hat-tricka. – Długo nie mogliśmy uwierzyć w to, co stało się w Niemcach. Ciężko w to uwierzyć przy takim wyniku, ale nie zasłużyliśmy na porażkę. Musimy się jednak podnieść i zacząć gromadzić punkty. Nie czujemy się słabsi od rywali. Brakuje nam jednego, efektownego zwycięstwa, które wprowadziłoby do naszej gry więcej spokoju – mówi Karol Dec. – Wiedzieliśmy jak Sygnał będzie grał, dlatego postawiliśmy na szybką grę skrzydłami. To była tajemnica naszego sukcesu – wyjaśnia Staniec. (kk)
GKS Niemce – Sygnał Lublin 5:0 (2:0)
Bramki: Łoś (24, 25, 57), Szkutnik (89), Bogusław (90+4).
Niemce: Boguta – Mierzwa (75 Sokołowski), Ł. Snopkowski, Olek, Bekier, Flisiak (82 Duda), Nalepa, Jarosz (63 Bogusław), Szkutnik, Latek (57 Nowak), Łoś.
Sygnał: Komor – Augustyniak, Paszczuk, J. Łuczyński, Woch (65 Caban), M. Łuczyński, Karaś, Bielecki, Kołtun, Wójciuk, Cieślak.
Żółte kartki: Łoś – M. Łuczyński. Sędziował: M. Bancerz. Widzów: 150.