Pełny skład i tylko jedna bramka straty. Przed rewanżowym meczem trzeciej rundy Pucharu EHF z Randers HK szczypiornistki MKS Selgros są w całkiem niezłej sytuacji. Początek zawodów o godz. 18 w hali Globus
Przed tygodniem w Danii ekipa z Lublina przegrała tylko 27:28, ale w pierwszej połowie miała nawet w zapasie kilka trafień. Co będzie kluczowe w sobotnim starciu? – Musimy być skoncentrowane od początku do końca spotkania. Nie możemy sobie pozwolić na słabszy moment, bo rywalki od razu go wykorzystają. Tracimy tylko jedną bramkę do Randers, ale jesteśmy w stanie odrobić stratę – przyznaje Monika Marzec, asystentka trenera Nevena Hrupca.
Podobnie, jak MKS Selgros Dunki w środę również rozgrywały swoje ostatnie ligowe spotkanie w tym roku. Gra lublinianek przed arcyważnym spotkaniem z Randers nie napawała wielkim optymizmem. Udało się wygrać tylko 33:32 z AZS Łączpolem Gdańsk.
– Nie zagrałyśmy zbyt dobrze w obronie. Straciłyśmy zdecydowanie za dużo bramek. W tym elemencie szło nam dobrze może przez 10 minut. To zdecydowanie za mało – oceniała środowe spotkanie Małgorzata Rola cytowana przez klubowy portal mistrzyń Polski. – Nie można powiedzieć, że zlekceważyłyśmy rywalki, raczej ostatnio los nas nie oszczędzał. Była mała epidemia grypy, zatrucia pokarmowe i kilka meczów w krótkim odstępie czasu. Takie mecze się zdarzają, najważniejsze, że udało się zdobyć dwa punkty – wyjaśnia z kolei Joanna Drabik.
Drużyna trenera Nevena Hrupca męczyła się z niżej notowanym przeciwnikiem, ale co mają dopiero powiedzieć sobotnie rywalki lublinianek? W środowy wieczór uległy drużynie Silkeborg-Voel i to aż 25:37. Gospodynie do tej pory miały na koncie ledwie trzy wygrane. Tym razem już do przerwy prowadziły jednak 19:15, a ostatecznie rozgromiły Randers różnicą 12 bramek.
A to oznacza, że przeciwniczki mistrzyń Polski kończą rok na ósmym miejscu w tabeli (na 12 zespołów – red.) z dorobkiem zaledwie siedmiu punktów. Zresztą pięć z nich miały na koncie już po... trzech kolejkach. Na 10 meczów przegrały aż sześć razy. To wszystko nie będzie miało jednak znaczenia w sobotę, bo piłkarki MKS Selgros będą musiały wygrać przynajmniej dwoma bramkami, jeżeli marzą o występach w fazie grupowej Pucharu EHF.
– Każda z nas chce nadal grać w europejskich pucharach. Liczymy, że będziemy w stanie pokonać rywalki. Wiadomo, że zespoły ze Skandynawii grają przez 60 minut na bardzo wysokim poziomie. Nie przywiązujemy wielkiej wagi do ostatniej, wysokiej porażki Randers w lidze. W Danii rozgrywki stoją na dużo wyższym poziomie, a mecz jest meczowi nie równy. Będzie się liczyło tylko to, co wydarzy się w sobotę na parkiecie.