Chorwaci powoli wyrastają na specjalistów od rzutów karnych. W poprzednim mundialu w drodze po drugie miejsce dwa razy ogrywali rywali w serii jedenastek. W poniedziałek w taki sposób uporali się z Japonią. Po 120 minutach walki było 1:1, ale piłkarze z „Kraju Kwitnącej Wiśni” wykorzystali tylko jeden strzał z „wapna” i ostatecznie przegrali 1:3
Chorwaci na pewno mogli się obawiać przeciwnika. W końcu Ritsu Doan i jego koledzy w fazie grupowej okazali się lepsi o Niemców i Hiszpanów. W obu przypadkach przegrywali do przerwy, ale w drugich połowach potrafili przechylić szalę na swoją stronę. Tym razem scenariusz był jednak inny.
W ósmej minucie fatalny błąd popełnił Takehiru Tomiyasu. Obrońca Arsenalu próbował zagrywać do swojego bramkarza, ale piłkę przejął Ivan Perisić. Chorwat nie miał jednak do kogo zagrać i zdecydował się na strzał z ostrego kąta, który odbił bramkarz Japonii. Do futbolówki dopadł jeszcze Andrej Kramarić jednak i jemu nie udało się oddać skutecznego uderzenia. Efekt? Drużyna z Azji jakimś cudem wyszła z ogromnych tarapatów.
Szybko doczekaliśmy się odpowiedzi, po której na trybunach można było usłyszeć głośny jęk zawodu. Junya Ito zagrał wzdłuż bramki i niewiele zabrakło, żeby piłki sięgnął najpierw Daizen Maeda, a następnie także Yuto Nagatomo.
W 41 minucie w dobrej sytuacji znalazł się Daichi Kamada, ale niepotrzebnie próbował jeszcze „przekładać” piłkę na drugą nogę, bo ostatecznie uderzył niecelnie. Kilkadziesiąt sekund później Japonia wreszcie oddała pierwszy celny strzał w tym meczu. I od razu objęła prowadzenie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym w pole karne dośrodkował Doan. Świetnie zachował się Maya Yoshida. Mimo, że stoper był mocno pilnowany, to zdołał odegrać nogą do kolegi, a z bliska Maeda wpakował piłkę do siatki. I o dziwo to Japończycy schodzili na przerwę w dużo lepszych nastrojach.
Szybko było jednak po jeden. Niespodziewanie to Dejan Lovren wrzucił w pole karne, a świetnie głową, z około… 12 metrów uderzył Perisić. Kolejne minuty? To Chorwacja była bliżej drugiego trafienia, ale po 90 minutach nic się nie zmieniło. Tak samo zresztą, jak w dogrywce. Dlatego sędzia musiał zarządzić pierwsze podczas mundialu w Katarze karne. Bohaterem jedenastek zdecydowanie został Dominik Livaković, który obronił trzy z czterech strzałów. Chorwacji prowadzili 2:0 i nawet pudło Marko Livaji nie przeszkodziło drużynie Zlatko Dalicia w drodze po awans do ćwierćfinału, bo Mario Pasalić się nie pomylił i tym samym ustalił wynik na 3:1.
Japonia – Chorwacja 1:1 (1:1, 1:0) karne 1:3
Bramki: Maeda (43) – Perisić (55).
Japonia: Gonda – Tomiyasu, Yoshida, Taniguchi, Ito, Endo, Nagatomo (64 Mitoma), Morita (106 Tanaka), Doan (87 Minamino), Maeda (64 Asano), Kamada (75 Sakai).
Chorwacja: Livaković – Juranović, Lovren, Gvardiol, Barisić, Brozović, Kovacić (99 Vlasić), Modrić (99 Majer), Kramarić (68 Pasalić), Petković (62 Budimir, 106 Livaja), Perisić (106 Orsić).