Słynny napastnik reprezentacji Anglii Gary Lineker powiedział kiedyś, że „piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. W ostatnich latach to powiedzenie nie było już zbyt aktualne. Ale od piątku kibice naszych zachodnich sąsiadów znowu mogą mieć nadzieję, że będzie. Gospodarze Euro 2024 na otwarcie turnieju finałowego bez najmniejszych problemów rozbili Szkocję 5:1.
W pierwszej połowie to było spotkanie do jednej bramki. Toni Kroos i spółka mieli olbrzymią przewagę. Łatwo odbierali piłkę i co chwilę nękali rywali.
Już w dziesiątej minucie z prawego skrzydła tuż przed szesnastkę zagrał Joshua Kimmich. A tam sporo miejsca miał kandydat na nową gwiazdę reprezentacji – Florian Wirtz. Zawodnik Bayeru Leverkusen uderzył z „pierwszej” po ziemi, a ciut lepiej mógł się zachować bramkarz Szkotów Angus Gunn, który miał futbolówkę na rękawicy, ale zbił ją tylko na słupek i po chwili musiał sięgnąć do siatki.
Szybkie 1:0 napędziło drużynę Juliana Nagelsmanna i kolejne gole wisiały w powietrzu. Gunn był w olbrzymich tarapatach. W 19 minucie było już praktycznie po zawodach. Kai Havertz w polu karnym wyłożył piłkę do Jamala Musiali, a kolejny z „młodych wilków” oszukał obrońców i kapitalnie huknął pod poprzeczkę na 2:0.
Później Szkoci mieli sporo szczęścia, bo wydawało się, że szybko będzie karny dla Niemców po tym, jak osaczony przez trzech przeciwników upadek zaliczył Musiala. Ostatecznie po analizie VAR okazało się, że faul miał miejsce tuż przed linią szesnastki. Co się odwlecze, to jednak nie uciecze. W końcówce pierwszej odsłony było blisko bramki na 3:0, ale Havertz nie sięgnął piłki.
Przejął ją jednak Ilkay Gundogan. Gracz Barcelony szykował się do strzału, ale wtedy „sankami” w nogi wjechał mu Ryan Porteous. Nie trzeba było wielu powtórek, żeby wiedzieć, jak to wszystko się skończy: czerwoną kartką i jedenastką. Z „wapna” nie pomylił się Havertz i było jasne, że gospodarzy Euro 2024 w piątek nic złego spotkać już nie może. Jedyne nad czym można było się zastanawiać, to czy Niemcy odpuszczą po przerwie czy dojdzie do pogromu?
Nagelsmann szybko ściągnął z boiska swoje gwiazdy, ale jego podopieczni całkowicie zdominowali rywali. Mieli miażdżącą przewagę w każdej statystyce. W 72 minucie Musiala odegrał w polu karnym do Nicklasa Fullkruga, a rezerwowemu napastnikowi piłka idealnie podskoczyła tuż przed strzałem. I za chwilę wylądowała w „okienku”.
W końcówce najpierw szczęśliwie Szkocja zdobyła gola, a w zasadzie Niemcy strzelili sobie go sami. Po wrzutce z lewego skrzydła było sporo bilarda w polu karnym aż na koniec Antonio Rudiger głową skierował futbolówkę do swojej bramki. Ostatnie słowo należało do Emre Cana, który przymierzył do siatki zza pola karnego. I ustalił wynik na 5:1.
Niemcy – Szkocja 5:1 (3:0)
Bramki: Wirtz (10), Musiala (19), Havertz (45+1-z karnego), Fullkrug (72), Can (90+3) – Rudiger (87-samobójcza).
Niemcy: Neuer – Kimmich, Rudiger, Tah, Mittelstadt, Andrich (46 Gross), Kroos (80 Can), Musiala (74 Muller), Gundogan, Wirtz (63 Sane), Havertz (63 Fullkrug).
Szkocja: Gunn – Porteous, Hendry, Tierney (77 McKenna), Ralston, McTominay, McGregor (67 Gilmour), Robertson, McGinn (67 McLean), Christie (82 Shankland), Adams (46 Hanley).