ROZMOWA Z Paulą Żukowską, pływaczką AZS UMCS Lublin
Pani koledzy mówili już, że do zmiany barw klubowych zawodnika przekonują: miasto, basen, czy trener. Można coś jeszcze dodać do tej listy?
– Moim zdaniem grupa treningowa też jest ważna. Liczy się, żeby to byli nasi koledzy, przyjaciele, z którymi się dogadujemy. Żeby nie pojawiały się żadne „spiny”. Nie działałoby to na naszą korzyść, ani otoczenia, bo czułaby to cała grupa. W Lublinie jesteśmy już od czterech miesięcy i mogę powiedzieć, że wszystko działa poprawnie.
Co dla pani było kluczowe przy wyborze nowego klubu?
– Wszystkie czynniki, które wymieniliśmy. Oczywiście obiekt sportowy zrobił swoje. Nie każdy ma okazję pływać na 50 metrowym basenie, dużo osób musi wyjeżdżać na obozy, a wielu klubów na to nie stać. W Lublinie mamy wszystko pod nosem, nie musimy się martwić o wyjazdy, czy zakwaterowanie. Jest to na pewno duży plus. Znamy też trenera, bo mieliśmy okazję już przygotowywać się z nim do kilku dużych imprez. Dlatego pod względem szkoleniowym to też nie był „ślepy” strzał. Grupa, trener i obiekt spowodowały, że wylądowaliśmy w AZS UMCS.
Jak wyglądają w ogóle transfery w pływaniu? Chyba trochę inaczej niż w innych dyscyplinach?
– No tak. Przede wszystkim nie są to gotówkowe transfery (śmiech). Szkoda, ale może kiedyś? Chociaż nie sądzę (śmiech). Nie w pływaniu. Jeżeli klub nie robi problemów, to zmiana jest formalnością. Wystarczą cztery kliknięcia w komputerze i wszystko załatwione. Jeżeli klub nie chce nas puścić, wtedy musimy się wytłumaczyć, dostać zgodę, a ostatecznie sprawa może trafić do Polskiego Związku Pływackiego. W moim przypadku było spokojnie. Ale akurat Janek Hołub miał już większy problem i wszystko musiało zostać załatwione przez związek. Sprawa skończyła się jednak szczęśliwie. Przejścia do innych klubów, to jednak nasza decyzja.
Jak można ocenić basen w Lublinie?
– Spokojnie można go porównać do tych najlepszych na świecie. Z tego co wiem i co mówią inni zawodnicy jest strasznie szybki. Trzy lata temu padło tu dużo rekordów Polski i wszyscy byli zadowoleni. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.
W jakich konkurencjach Paula Żukowska będzie chciała pokazać się z najlepszej strony podczas mistrzostw Polski?
– Będę bronić tytułu na 400 m stylem zmiennym i postaram się odeprzeć ataki młodszych zawodniczek. Mam nadzieję, że znowu mi się uda. Troszeczkę zabrakło mi ostatnio na 400 m stylem dowolnym i byłam druga. Tym razem chciałabym powalczyć o złoty medal. No i oczywiście sztafety. W tym przypadku razem z dziewczynami interesuje nas tylko i wyłącznie pierwsze miejsce. A może przy okazji uda się też poprawić rekord Polski? Przygotowania były krótkie, ale basen też jest krótki. Może brzmi to śmiesznie, ale ma sens. Inaczej trzeba się szykować do startu na długim basenie, a inaczej na krótkim. Forma dopisuje i myślę, że będzie dobrze.
Powoli wybiegacie już myślami do igrzysk olimpijskich w Tokio?
– Ta impreza zbliża się wielkimi krokami. 1,5 roku to naprawdę krótki czas. Wszyscy już o tym myślimy. Trener też zaczął planować przygotowania. Od 2 stycznia wchodzimy znowu do wody po mistrzostwach. Będziemy oczywiście robili wszystko, żeby się tam dostać.