Andrzej Lubański, prezes Niwy Łomazy: może się sprawdzić najczarniejszy scenariusz.
Zespół z Łomazów zakończył minione rozgrywki na 11., drugim licząc od dołu tabeli bezpiecznym miejscu. Przed drużyną, której udało się utrzymać w bialskiej „okręgówce” teraz zdecydowanie poważniejsze wyzwanie. Jest nim pokonanie problemów finansowych i zgłoszenie się do rozgrywek w nowym sezonie 2016/2017. – Choć nikt z nas by tego nie chciał, ale najczarniejszy scenariusz polegający na tym, że nie przystąpimy do rozgrywek, realnie istnieje i wszyscy musimy mieć tego świadomość – mówi Andrzej Lubański, prezes Niwy.
Termin zgłoszeń do rozgrywek w Bialskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej na nowy sezon upływa w piątek, 15 lipca. – I dopiero wtedy wszystko się wyjaśni – przekonuje prezes klubu.
Sprawa rozbija się o pieniądze, a właściwie o ich brak.
– Spośród 14 klubów bialskiej „okręgówki” występujących w sezonie 2015/2016 byliśmy jednym z trzech, które dysponowały najmniejszym budżetem. Oprócz nas był jeszcze ŁKS Łazy i Granica Terespol. W roku 2015 nasze koszty zamknęły się na poziomie 40 tysięcy zł z małymi groszami. Na rok 2016 mamy zaplanowane 31 tysięcy zł. Po rozmowach w władzami Gminy Łomazy udało nam się powiększyć tę kwotę do 38 tysięcy. I na taką wartość jest zabezpieczenie w gminnym budżecie. Do końca czerwca otrzymaliśmy już 20 tysięcy. Czekamy na kolejną transzę. Środki z gminy są niewystarczające. W ubiegłym roku udało nam się pozyskać jeszcze fundusze z projektów unijnych, w tym roku już jest z tym problem. Nie ma czym łatać dziury w budżecie – tłumaczy prezes Lubański.
Problemy z budżetem wpłynęły negatywnie na zespół. – Już pod koniec ubiegłego sezonu wykruszali się zawodnicy. Kontuzje, urazy, ale też praca i studia wygrywały z meczami. Na ostatnie spotkanie w sezonie, w Międzyrzecu Podlaskim z Huraganem, pojechaliśmy gołą „11”, w tym bramkarz z konieczności musiał zagrać w polu – przegraliśmy bardzo wysoko, bo aż 1:9 – mówi prezes.
Drużynę, z powodów osobistych, opuścił również dotychczasowy trener Ireneusz Korszeń. – Jeśli przystąpimy do rozgrywek zespół poprowadzi „trener ratownik” Czesław Lewkowicz. To nasz człowiek, który zastępował zarówno trenera Korszenia, jak też poprzedniego szkoleniowca Marcina Patynowskiego. Co ciekawe, Czesiek nie przegrał z drużyną meczu będąc na zastępstwie – przypomina Lubański.
Czy jednak kierownik – trener będzie miał z kim pracować? – Jeśli na zajęciach pojawi się i jednocześnie zadeklaruje chęć gry około 18 zawodników, jak też dostaniemy dodatkowe wsparcie od naszego sponsora Gminy Łomazy, zgłosimy się do rozgrywek – mówi prezes Niwy.