(2) LKS Milanów podzielił się punktami z Dębem Dębowa Kłoda
Na koniec sezonu wicelider Huragan Międzyrzec Podlaski rozgromił Niwę Łomazy aż 9:1. Dziewięć goli w spotkaniu Unii Żabików z LZS Dobryń. Nie odbył się mecz Sokoła Adamów ze zdegradowaną już wcześniej Granicą Terespol oraz spotkanie Tytana Wisznice z Dwernickim Stoczek Łukowski.
W Dębowej Kłodzie spotkały się dwie najlepsze ekipy rundy rewanżowej: miejscowy Dąb oraz rewelacyjny beniaminek klasy okręgowej, a zarazem mistrz ligi, LKS Milanów. – Cieszymy się, że mecz derbowy powiatu parczewskiego obejrzała bardzo liczna grupa kibiców z Milanowa. Na zakończenie sezonu przyszło najwięcej widzów w całych rozgrywkach – spokojnie mogło być około 150 kibiców. Taki wynik, jak na nasze warunki, jest bardzo dobrym osiągnięciem – mówi Cezary Główka, szkoleniowiec Dębu.
Piłkarze obu drużyn zafundowali swoim ulubieńcom huśtawkę nastrojów. Po 90 minutach gry był remis 1:1. Spore emocje miały miejsce już w doliczonym czasie. Arbiter zdecydował, że dolicza trzy minuty. W tym okresie każda z drużyn jeszcze raz pokonała bramkarza przeciwnika. W pierwszej minucie dodatkowej gry rzut karny dla LKS Milanów wykorzystał Mateusz Puła. „11” została podyktowana za faul na Grzegorzu Romaniuku. – Rzekomo faulował nasz bramkarz Piotr Ciupak. Sam zawodnik twierdzi, że nie było przewinienia. Piłkarze, którzy byli blisko całego zdarzenia mają takie samo zdanie. Co więcej, moi zawodnicy słyszeli, jak sam faulowany mówił, że… nic nie było – tłumaczy trener Główka.
Po stracie drugiej bramki gospodarze za wszelką cenę chcieli doprowadzić do remisu. Udało im się w ostatniej akcji meczu. Po wznowieniu gry od środka boiska Dąb wywalczył rzut rożny. Dośrodkowanie Radosława Daszczyka strzałem z główki zamienił na gola Mateusz Turowski. – Podział punktów odzwierciedla przebieg derbów i nie krzywdzi żadnej z drużyn – twierdzi opiekun Dębu.
To samo twierdzą w LKS Milanów. – Wynik meczu jest sprawiedliwy i odzwierciedla to, co działo się na boisku – mówi Artur Jaszczuk, kierownik zespołu z Milanowa. – Skoro sędzia zagwizdał rzut karny, to musiał mieć ku temu podstawy. Warto też dodać, że przy wyniku 1:1 Grzegorz Romaniuk prawidłowo strzelił na 2:1, jednak arbiter odgwizdał spalonego.
Dąb Dębowa Kłoda – LKS Milanów 2:2 (1:0)
Bramki: Marcin Sawicki (31), M. Turowski (90 + 3) – G. Romaniuk (66), M. Puła (90 + 1 z karnego).
Dąb: Ciupak – Uziak, Supryn (75 Cholewa), A. Turowski, Mitura, Wójcik, Daszczyk, M. Turowski, Jaroszkiewicz, Krasiński (60 G. Tabeński), Marcin Sawicki (80 Zacharczuk).
Milanów: Bijata – Kucyk (46 Łazaruk), Syta, B. Jaszczuk, D. Puła, Magier, Zarzecki, M. Puła, K. Jaszczuk (60 Prudaczuk), Lecyk (65 A. Sternik), G. Romaniuk.
Przekonujące zwycięstwo nad zdegradowaną Janowią Janów Podlaski odniósł ŁKS Łazy. Podopieczni grającego trenera Pawła Sycha wygrali 6:1. – Fajnie, że zakończyliśmy ligę wysoką wygraną – powiedział trener Sych.
ŁKS Łazy – Janowia Janów Podlaski 6:1 (3:0)
Bramki: Sych (2, 30), Zabielski (20), Rodak (55), Gaj (75), Sierpiński (80) – Starostka (50).
Łazy: Uszko – Zabielski, Pichnicki, Janaszek, Baran, Ebert, Tchórzewski (50 Młynarczyk), P. Szaniawski, Sobczak (46 Rodak), Sierpiński, Sych (65 Gaj).
Janowia: Bodzak – Niedzielski, Toczyński, Krasuski, Witaszka, Dębowski (46 Nóżkaluk), Starostka, Panasiuk, Kozak, Maślewski, Caruk.
Komplet punktów w wielkim stylu wywalczył Huragan Międzyrzec Podlaski. – Nie oglądamy się na nikogo. Jedziemy do Niwy Łomazy po zwycięstwo – zapowiadał kierownik Huraganu Tadeusz Żechowski.
Zgodnie z zapowiedziami goście już po pierwszej połowie prowadzili 3:0, ostatecznie wygrali aż 9:1. – Wiosną mieliśmy poważne kłopoty kadrowe, podobnie było w spotkaniu z Huraganem – tłumaczy Ireneusz Korszeń, trener Niwy. – W wyjściowej „11” zagrało czterech juniorów i sześciu młodzieżowców. Mogłem dokonać tylko jednej zmiany. Młody skład w konfrontacji z doświadczoną drużyną z Międzyrzeca Podlaskiego niewiele mógł zdziałać.
Wszystko wskazuje na to, że trener Korszeń po sezonie rozstanie się z Niwą. – Zdecydowały względy rodzinne – mówi szkoleniowiec ekipy z Łomazów.
– Zagraliśmy na szerokim boisku, które bardzo nam odpowiadało. Byliśmy co najmniej o klasę lepsi od Niwy. Strzeliliśmy jeszcze dwa gole, których arbiter nie uznał twierdząc, że był spalony – powiedział po końcowym gwizdku kierownik Huraganu.
Niwa Łomazy – Huragan Międzyrzec Podlaski 1:9 (0:3)
Bramki: Mielnik (68) – Łukanowski (12 z karnego), Skrodziuk (42, 85), Andrzejczuk (45), Olszewski (48), Wojtczuk (74), Szymański (85, 89), Paczuski (86).
Niwa: Chomiuk – Lewkowicz, Staszczuk, Polubiec, Kukawski (70 Fuks), Borysiuk, Mielnik, Maksymiuk, Pasieczny, Kaczmarek, Mroczkowski.
Huragan: Łabędowicz – Góralski, Szymański, Skrodziuk, Korniluk, Olszewski (55 Kondraciuk), Łukanowski, Korgol (62 R. Kwaśniewski), Golec, Bogucki (65 Wojtczuk), Andrzejczuk (60 Paczuski).
Porażką zakończył rozgrywki Orzeł Czemierniki. Gospodarze okazali się gorsi od Gromu Kąkolewnica. – Trzymaliśmy się do czasu straconej pierwszej bramki. Nasz golkiper Łukasz Pałys niepotrzebnie wychodził z bramki. I mimo że nasz obrońca mógł zakończyć sukcesem interwencję, to zawodnikowi Gromu udało się posłać piłkę nogą do siatki – ubolewa trener Orła Konrad Łabęcki.
– Po golu na 2:1 przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem. Wygraliśmy zasłużenie – mówi Edmund Koperwas, szkoleniowiec Gromu Kąkolewnica.
Orzeł Czemierniki – Grom Kąkolewnica 1:3 (1:0)
Bramki: Samociuk (10 z karnego) – Olszewski (47, 75), Borysiuk (62).
Czerwona kartka: Aleks Kamiński (Orzeł) w 70 min, za drugą żółtą.
Orzeł: Pałys – Sosnowski, Meksuła, Gruba, Warpas (70 Bączek), Zazuwiak, Zarzecki, Trościańczyk (83 Świć), Dąbrowski (46 Sobieszek), Samociuk (77 Łabęcki), Kaliński.
Grom: Karaś – Wysokiński, Kosel, Sokół, Zieliński, Garbacik, Chromik, Kanatek, Olszewski, Borysiuk (78 Jędruchniewicz), Wołek.
Huśtawkę nastrojów zafundowali sobie i kibicom piłkarze Unii Żabików. Gospodarze przegrywali już 0:3. W końcowym rozrachunku zeszli z boiska w roli zwycięzców. – Dużo dała zmiana w obronie. Będącego w niezbyt dobrej dyspozycji zdrowotnej Łukasza Frączka zastąpił Paweł Zając. Poprawie uległa gra w defensywie, co przełożyło się na postawę w ataku i strzelane gole – tłumaczy prezes Unii Marian Palica.
Co ciekawe, pierwszego i drugiego gola LZS Dobryń strzelił grając tylko w 10-osobowym składzie. – Do szatni, po nowego buta poszedł w tym czasie Mateusz Romaniuk. Jak powrócił zastanawiał się, czy wchodzić na boisko i nam pomagać, skoro tak dobrze nam szło – mówi z żartem Piotr Ciejak, który zmuszony był pomóc drużynie na boisku. – Pojechaliśmy tylko z jednym rezerwowym – bramkarzem. Trzy stracone w drugiej połowie bramki obciążają konto naszego stopera.
Unia Żabików – LZS Dobryń 6:3 (3:3)
Bramki: Pliszka (33, 69), Michalski (37), Mazurek (44, 76), Dąbkowski (84 z karnego) – Konrad Mądry (20), Charytoniuk (24), Ciejak (30).
Unia: Dąbkowski – Michalski, Końka (61 Pieńko), Frączek (23 Zając), Włoszek, Niewęgłowski, Paskudzki (83 J. Krajanowski), Pliszka, Ptaszyński, Kozieł, Mazurek.
Dobryń: Broniewicz – Kamil Mądry, Szydło, Płandowski, Mielnik, D. Samsoniuk, Romaniuk, Konrad Mądry, Charytoniuk, Rybaczuk, Ciejak.
Sokół Adamów – Granica Terespol nie odbył się. Goście zrezygnowali z gry
Tytan Wisznice – Dwernicki Stoczek Łukowski nie odbył się. Goście nie dojechali