Nieoczekiwanie dodatkowego czasu gry potrzebowali Argentyńczycy, by przedrzeć się do ćwierćfinału. Przez 90 minut żaden z zespołów nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Po spotkaniu z Meksykiem, słońce na argentyńskiej fladze powinno mieć uśmiech Maxi Rodrigueza, bo to jego trafienie zapewniło zwycięstwo.
Argentyna – Meksyk 2:1 po dogrywce (1:1, 1:1)
SKŁADY
Argentyna: Abbondanzieri – Scaloni, Ayala, Heinze, Sorin – Rodriguez, Mascherano, Cambiasso (76 Aimar), Riquelme – Saviola (84 Messi), Crespo (76 Tevez).
Meksyk: Sanchez – Mendez, Castro, Osorio, Salcido – Marquez, Guardado (67 Pineda), Pardo (38 Torrado) – Borgetti, Morales (74 Naelson Zinha), Fonseca.
Żółte kartki: Heinze, Sorin (A) – Marquez, Castro, Torrado, Fonseca (M).
Sędziował: Massimo Busacca (Szwajcaria). Widzów: 43 000.
– Tę bramkę podarowały mi niebiosa – cieszył się rozradowany strzelec.
Meksykanie rozpoczęli z ogromnym animuszem i dość niespodziewanie byli zespołem lepszym. Argentyńczycy, w których po efektownym zwycięstwie z Serbią w fazie grupowej wielu komentatorów upatrywało kandydatów do tytułu, dali zepchnąć się do głębokiej obrony. Konsekwencją była akcja
z 6 min, kiedy Pavel Pardo dośrodkował z rzutu wolnego, Mario Mendez przedłużył piłkę do Rafaela Marqueza, a ten pokonał Roberto Abbondanzieriego.
Strata bramki obudziła Argentyńczyków, którzy natychmiast rzucili się do odrabiania strat. Wyrównujący gol padł już cztery minuty później, kiedy po rzucie rożnym piłkę do bramki, przy pomocy Javiera Borgettiego, skierował Hernan Crespo.
Tuż przed przerwą miała miejsce sytuacja, która mogła w dużej mierze zadecydować o przebiegu gry w drugiej połowie – po podaniu bramkarza Gabriel Heinze popełnił błąd, piłkę przejął Jose Francisco Fonseca i wyszedłby na sam na sam z Abbondanzierim, gdyby argentyński obrońca go nie sfaulował. Sędzia ukarał Heinzego żółtą kartką, chociaż powinien wyrzucić go z boiska.
W drugiej połowie przewagę uzyskali Argentyńczycy. Tuż po wznowieniu gry z bliska spudłował Crespo. W 56. minucie w bardzo podobnej sytuacji Borgetti trafił piłką prosto w bramkarza rywali. Tuż przed upływem godziny gry Argentyna mogła prowadzić 2:1, jednak najpierw po znakomitym uderzeniu Maxiego Rodrigueza znakomicie spisał się Sanchez, a chwilę później Javier Saviola nie wykorzystał sytuacji sam na sam z meksykańskim bramkarzem. Jednak bramka dająca awans na kolejny szczebel rozgrywek padła dopiero w 98 min. Piękny strzał Rodrigueza sprawił, że piłka uderzona tuż zza linii pola karnego wpadła do bramki obok bezradnego Sancheza. – Piłka po prostu przyleciała do mnie i uderzyłem. To był jeden z tych strzałów, po którym piłka może wpaść do bramki albo polecieć w trybuny – przyznał po meczu Rodriguez.