Dominika Grabowska zapewniła Górnikowi Łęczna trofeum Pucharu Polski. Mistrzynie Polski po jej golu wygrały 1:0 z KKS Czarni Sosnowiec
Stawka spotkania rozgrywanego na stadionie Polonii Warszawa była olbrzymia. Zwycięzca finału Pucharu Polski miał bowiem wzbogacić o 400 tys. zł, czyli rekordową sumę w historii kobiecego futbolu w Polsce. I właśnie ta stawka chyba nieco sparaliżowała obie ekipy. Pierwsza połowa dla przeciętnego kibica była kompletnie do zapomnienia, bo obie ekipy zagrały bardzo asekuracyjnie. W efekcie sytuacji bramkowych nie było prawie wcale. Jedynym wyjątkiem był niecelny strzał z ostrego kąta w wykonaniu Weroniki Zawistowskiej. Zresztą to właśnie sosnowiczanki sprawiały w pierwszych 45 min zdecydowanie lepsze wrażenie.
Podobnie było również po przerwie. W 48 min powinno być 1:0 dla Czarnych. Znakomitą akcję przeprowadziła niesamowicie aktywna tego dnia Zawistowska, ale jej strzał był minimalnie niecelny. W 62 min celny, choć bardzo lekki, strzał oddała Nikola Karczewska. Warto wspomnieć o tej akcji, bo było to dla łęcznianek pierwsze uderzenie w światło bramki tego dnia.
Kolejny strzał miał miejsce w 72 min. Zawodniczki Górnika przechwyciły piłkę w środku pola. Futbolówka trafiła do Dominiki Grabowskiej, która swobodnie przebiegła kilkanaście metrów i oddała skuteczny strzał na bramkę Anny Szymańskiej. 31-letnia golkiperka nie miała szans na skuteczną interwencję, a Grabowska utonęła w objęciach koleżanek. Dla niej to wyjątkowa sytuacja, ponieważ był to jej ostatni mecz w barwach Górnika. Członkini reprezentacji Polski już w połowie lipca rozpoczyna treningi we francuskim FC Fleury 91.
W końcówce Czarne starały się przejąć inicjatywę, ale brakowało im skuteczności pod bramką Anny Palińskiej. Najgroźniejszą sytuację miała w 82 min Wiktoria Kuciewicz, ale jej główka minęła słupek łęczyńskiej bramki. Zawodniczki Górnika natomiast skupiały się na wyprowadzaniu kontrataków. Dwa z nich powinny zakończyć się bramkami dla mistrzyń Polski, ale Nikola Karczewska przegrała indywidualne pojedynki z Szymańską.
KKS Czarni Sosnowiec – GKS Górnik Łęczna 0:1 (0:0)
Bramka: Grabowska (72).
Czarni: Szymańska – Horvathova, Hałatek (76 Wycisk), Fischerova, Jaszek, Zawiślak, Grad, Daleszczyk, Kuciewicz, Zawistowska, Wiankowska.
Górnik: Palińska – Grec, Górnicka, Kovtun (77 Guściora), Dyguś, Lefeld (64 Siwińska), Kamczyk, Matysik, Hmirova, Grabowska, Karczewska.
Sędziowała: Diakow (Raczyce). Żółte kartki: Kuciewicz, Zawistowska – Grec, Grabowska, Guściora.
Powiedzieli po meczu
Zbigniew Boniek (prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej)
- Jestem szalenie szczęśliwy, że udało się doprowadzić te rozgrywki do końca. Drużyna z Sosnowca nie była gorsza, ale nie potrafiła wykorzystać dogodnych sytuacji. Widzę, ze kobieca piłka nożna w Polsce się rozwija. Nie powiedziałbym, że Górnik był lepszy od Czarnych. Po prostu strzelił jedną bramkę więcej.
Miłosz Stępiński (trener reprezentacji Polski)
- Według mnie oba zespoły mają się z czego cieszyć. Dawno nie widziałem tak słabo grającego Górnika. Obronił się jednak jakością poszczególnych zawodniczek. Czarni byli zespołem lepszym. Liczą się jednak strzelone gole, a do siatki trafiły piłkarki z Łęcznej.
Anna Szymańska (bramkarka Czarnych Sosnowiec)
- Gratuluję Górnikowi, bo był bardzo dobrze przygotowany do tego spotkania. Mecz mógł podobać się kibicom, bo była zaciętość i zaangażowanie. Ciężko mi ocenić sytuację, w której straciłyśmy bramkę. Dostałam piłkę między nogi i nie mogłam nic więcej zrobić. Możemy mieć pretensje do siebie, ponieważ też miałyśmy swoje sytuacje.
Dominika Grabowska (zawodniczka Górnika Łęczna)
- Czuję olbrzymią euforię, bo wykonałyśmy kawał dobrej roboty. Czułyśmy się bardzo pewnie na boisku i wierzyłyśmy w siebie do samego końca. Lepszego pożegnania z Górnikiem nie mogłam sobie wyobrazić. Dziękuję za te piękne trzy sezony spędzone w Łęcznej. Na razie jednak skupiamy się na świętowaniu triumfu.
Źródło wypowiedzi: Polsat Sport.