Górnik Łęczna mimo porażki 0:5 z Legią Warszawa opuścił ostatnie miejsce w tabeli. Na wiosnę zielono-czarnych czeka jednak ciężki bój o utrzymanie.
W miniony piątek Ruch Chorzów pokonał 1:0 Wisłę Kraków i awansował na 15. pozycję w ligowej tabeli, spychając Górnika Łęczna na samo dno. Dwa dni później zielono-czarni zostali rozbici przez Legię Warszawa, a mimo tego nie są już czerwoną latarnią ligi. Żartobliwie można powiedzieć, że Franek Smuda zaczął czynić cuda. W rzeczywistości wszystkie „zasługi” trzeba przypisać działaczom Ruchu, którzy nie uregulowali na czas zaległości finansowych względem byłych zawodników, za co ich zespół został ukarany odjęciem czterech punktów. To nie wszystko, bo Niebieskim odwieszono także zakaz transferowy, a jeśli nie uregulują długów do 31 stycznia 2017 roku, z ich konta ubędą kolejne cztery „oczka”.
W ten sposób ekipa ze Śląska stała się głównym kandydatem do spadku. Nawet jeżeli w wyznaczonym czasie spłaci wierzycieli, a po podziale punktów, z czterech, zrobią się dwa, mogą one okazać się języczkiem u wagi.– To dla nas bolesna decyzja. Nie spodziewałem się, że kara będzie tak dotkliwa. Zakładałem, że klub wcale nie zostanie ukarany. My trenerzy, zawodnicy żyliśmy taką nadzieją – powiedział szkoleniowiec Niebieskich Waldemar Fornalik serwisowi katowickisport.pl.
Kłopot będzie jeszcze większy jeżeli Legia zdecyduje się ściągnąć przed końcem wypożyczenia Jarosława Niezgodę, który jesienią był najskuteczniejszym zawodnikiem Ruchu. Po odejściu Nemanji Nikolicia do Chicago Fire to bardzo prawdopodobny scenariusz.
W Łęcznej oficjalnie zapewniają, że nie cieszą się z krzywdy rywala, ale po cichu pewnie wznoszą toasty. Komisja Licencyjna swoją decyzją znacznie zwiększyła szanse Górników na pozostanie w lidze. Ale uniknięcie degradacji to wciąż bardzo trudne zadanie. Strata do bezpiecznego miejsca to na dziś trzy punkty. Do grupy mistrzowskiej – osiem.
– Gdybym nie wierzył, że może się udać, nie przychodziłbym do Łęcznej. Mam doświadczenie jako strażak. Dwa razy ratowałem w przeszłości Zagłębie Lubin, raz Odrę Wodzisław, z Górnikiem też może się udać – przekonuje Smuda, zapowiadając jednocześnie, że nie planuje rewolucji w zespole.
– Materiał ludzki nie jest zły. Trzeba tylko poukładać drużynę, dobrze przygotować fizycznie i uzupełnić o dwa-trzy ogniwa. Najbardziej potrzeba nam wzmocnień do linii środkowej. Zależy mi na kreatywnych pomocnikach – zdradza.
Jednym z najpoważniejszych kandydatów jest Semir Stilić. Bośniak we wrześniu rozwiązał kontrakt z APOEL-em Nikozja. Od tego czasu pozostaje bez klubu. O tym, że mógłby trafić do Górnika mówi się już od kilku miesięcy. Ale dotychczas stronom nie udało się dojść do porozumienia. Przyjście Smudy, pod wodzą którego Stilić zawsze prezentował najwyższą dyspozycję, może ułatwić negocjacje.
– Ja się sam czasami zastanawiam, jak to może być, że on u mnie jest jak nakręcony, wyjedzie do dobrego klubu, ma szansę grania w tym klubie i po miesiącu już go nie ma. Oczywiście ja mam z nim kontakt, ale jak poszedł na Cypr to raptem dwa razy z nim rozmawiałem. Co słychać, jak mu idzie. Takie sprawy – twierdzi Smuda.
Kwestia pozyskania Bośniaka powinna wyjaśnić się w najbliższych tygodniach. Były selekcjoner chciałby mieć nowych zawodników na pierwszym zgrupowaniu, na które zespół wyjedzie 9 stycznia. Początek przygotowań zaplanowano dwa dni wcześniej.