(fot. Przemysław Gąbka/gornik.leczna.pl)
Wszystko wskazuje na to, że najtrudniejszy okres przygotowań piłkarze Górnika Łęczna mają już za sobą. Ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne w minionym tygodniu trenowali głównie na hali.
Prognozy pogody są jednak optymistyczne. W najbliższych dniach ma być znacznie cieplej, co powinno umożliwić normalne przygotowanie się do spotkania z Jagiellonią Białystok.
W sobotę, zamiast odwołanego meczu z Zagłębiem Lubin, zielono-czarni trenowali na sztucznej nawierzchni. W niedzielę mieli wolne. Z powrotem na treningu spotkali się w poniedziałek. Dziś i jutro będą ćwiczyli na własnych obiektach, a w czwartek wybiorą się w podróż do Białegostoku, gdzie w piątek zmierzą się z Jagiellonią.
– Decyzja, odnośnie tego, gdzie ćwiczymy, będzie podejmowana nie bieżąco. Mamy do dyspozycji boisko ze sztuczną nawierzchnią. Jeżeli mrozy ustąpią, będziemy mogli wybiec także na naturalną murawę. Ostateczne decyzje będą należeć do trenera Smudy – wyjaśnia rzecznik prasowy Górnika Jakub Drzewiecki.
Jedynymi zawodnikami, pozyskanymi przez Górnika, pozostają Josimar Atoche i Gabriel Matei. Peruwiańczyk nadal nie został jednak zgłoszony do rozgrywek, bo klub z Łęcznej czeka na wymagane dokumenty: pozwolenia na pracę i certyfikat zawodnika, z którego wysłaniem nie śpieszy się były zespół Atoche’a.
Zdzisław Kapka z Veljko Nikitoviciem pracują nad pozyskaniem kolejnych graczy. Celem numer jeden jest ściągnięcie zawodnika na pozycję ofensywnego pomocnika. Trener Franciszek Smuda bardzo chciałby pozyskać Michała Chrapka z Lechii Gdańsk, z którym zna się z czasów wspólnej pracy w Wiśle Kraków, ale zawodnik wacha się, czy opuszczać walczący o mistrzostwo Polski klub z Trójmiasta. Szansę na jego wypożyczenia mogą wzrosnąć, jeśli do końca lutego nie zdoła wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie. Wcześniej trudno będzie go raczej ściągnąć do Łęcznej.
W tym tygodniu można spodziewać się raczej ruchów z klubu. Górnik najchętniej pozbyłby się Kamila Poźniaka, który trenuje z rezerwami, ale nie wiadomo, czy uda się znaleźć dla niego nowy zespół. Oferty z pierwszej ligi ma natomiast Radosław Pruchnik i niewykluczone, że zdecyduje się na przenosiny do klubu, w którym będzie miał większą szansę na regularne występy.
W najbliższym czasie na boisku nie zobaczymy na pewno Łukasza Mierzejewskiego i Slavena Jurisy. Obaj trenują indywidualnie i nie wiadomo, kiedy wrócą do zajęć z zespołem. Dopóki nie nadrobią wszystkich zaległości, ciężko będzie im przekonać do siebie trenera Franciszka Smudę.