Rozmowa z Michałem Królem, zawodnikiem Motoru Lublin
- Jak oceniasz sparing z Pogonią Siedlce?
– Pierwsza połowa zdecydowanie przebiegała pod nasze dyktando. Powinniśmy zakończyć sytuacje, które mieliśmy bramkami. Po wysokim pressingu myślę, że trzy bramki to był taki obowiązek przed przerwą. Początek drugiej odsłony, to na pewno lepsza postawa Pogoni. Narzucili swoje warunki gry i trochę nas zdominowali. Od 60 minuty myślę, że wróciliśmy do takiej gry z pierwszej części spotkania. Utrzymywaliśmy się dłużej przy piłce, tworzyliśmy sytuacje, no i strzeliliśmy dwie bramki, a można było coś jeszcze dorzucić. Musimy nad tym cały czas pracować. Jeżeli poprawimy skuteczność, to będzie dobrze, w lidze też okazji nam nie brakuje.
- Jak w ogóle wykorzystujecie przerwę w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy?
– Pierwszy tydzień jest zawsze w takich sytuacjach bardziej indywidualny, ale przerwa ogólnie jest potrzebna, żeby w inny sposób popracować. Sparing jest ważny przede wszystkim dla zawodników, którzy mniej grają. Ważny i potrzebny, żeby wrócić do rytmu meczowego. Niedługo czeka nas chyba pięć meczów w 14 dni. Dlatego dzięki temu meczowi można było złapać rytm. Dał nam potwierdzenie, nad czym musimy pracować, uważam, że nad kontrami i skutecznością w tych kontratakach.
- Do tej pory w PKO BP Ekstraklasie wywalczyliście sześć punktów. Myślisz, że ten dorobek mógł być większy?
– Moim zdaniem było wycisnąć więcej, mieliśmy swoje sytuacje, praktycznie w każdym spotkaniu. Zwłaszcza z Koroną Kielce, ale z Puszczą Niepołomice tak samo. To jednak patrzenie wstecz. My musimy patrzeć do przodu. Poprawiając skuteczność punktów będzie więcej. Zawsze w meczu mamy jakieś okazje. Jak poprawimy ten element, to od razu w tabeli będzie lepiej. Na duży plus jest to, że możemy rywalizować w tej lidze. W wielu spotkaniach było to widać. To wyższy poziom niż pierwsza liga i trzeba było się przyzwyczaić do tej intensywności. Ja uważam, że dobrze, że ten pierwszy mecz był z Rakowem Częstochowa. To topowa drużyna, właśnie pod względem intensywności. Przegraliśmy na inaugurację, ale zobaczyliśmy, że możemy rywalizować. Trzeba jednak wygrywać i zdobywać punkty, a nie tylko mówić o tym, że możemy rywalizować.
- Wspomniałeś już, że czeka was we wrześniu prawdziwy maraton meczów. Mówiło się, że spotkanie z Jagiellonią Białystok ma zostać rozegrane dopiero w grudniu. Nie jesteście zaskoczeni, że będzie jeszcze we wrześniu?
– Zaskoczeni raczej nie. Myślę, że zarówno Jagiellonia, jak i my chcieliśmy grać wcześniej niż w grudniu. Cieszymy się z tego, że zagramy już niedługo. Grania będzie sporo, ale każdy się na to cieszy, bo nie ma co ukrywać, że wszyscy wolą grać niż trenować (śmiech).
- Pierwszym rywalem po przerwie w piątek będzie Górnik Zabrze. Wiecie już coś o rywalu?
– U nas zawsze po meczu mamy już informacje o kolejnym przeciwniku. Tak samo było już po spotkaniu z Legią. Od razu w szatni, jak wróciliśmy do klubu wisiały charakterystyki indywidualne przeciwników. Każdy z nas mniej więcej zna już dobre i słabe strony danego zawodnika Górnika. Na taką ogólną analizę przeciwnika przyjdzie czas od poniedziałku.
- Wspomniałeś o Legii, więc przy okazji zapytam czy była okazja, żeby zamienić parę zdań z byłym trenerem Motoru Goncalo Feio?
– Ja akurat nie rozmawiałem z trenerem. Szczerze mówiąc nie wiem, jak inni. Ja po końcowym gwizdku od razu miałem trening wyrównawczy, więc nie było na to szansy.