W piątkowy wieczór Motor Lublin pierwszy raz w tym sezonie cieszył się z kompletu punktów przed własną publicznością po wygranej z Górnikiem Zabrze 1:0. Trzeba dodać, że podopieczni Mateusza Stolarskiego pokonali rywali mimo nieobecności: kapitana Piotra Ceglarza, a także kluczowego stopera Arkadiusza Najemskiego.
Jak wyjaśnił po meczu szkoleniowiec beniaminka, obu graczy zabrakło na boisku ze względu na problemy zdrowotne. Na szczęście okazuje się, że chodzi jedynie o drobne urazy i niewykluczone, że już w kolejnym meczu – w niedzielę, 22 września w Mielcu przeciwko Stali (godz. 12.15) będą mogli wrócić do kadry.
– Ich występ był bardziej ryzykiem na kolejne spotkania. A czeka nas mini maraton, w którym czujemy się bardzo dobrze, bo lubimy grać co trzy dni. Ja naprawdę stawiam na całą kadrę, jeden dostanie mniej minut, drugi więcej, ale każdy ma do odegrania swoją rolę. Rafał Król nie jest w kadrze, ale jak pracuje, jak wyznacza poziom treningu, jak dużo daje mentalnie i on bardzo dobrze wywiązuje się z tej roli. Często trenerzy lubią mówić, nie mam transferów, kadry czy zawodników. Ale za co nam płacą? Za to, żebyśmy rozwijali piłkarzy i szukali rozwiązań. Czy okienko było idealne? Nie. Czy jestem zadowolony, że nie było Najema i Piotrka? Oczywiście, że nie – zapewnia trener Stolarski.
I ocenia, jak wypadli w piątek pozyskani w lecie zawodnicy. A takich w „podstawie” pojawiło się czterech. – Wprowadzanie tych zawodników, to jest proces, który trwa. Chciałem ich wprowadzić, kiedy będą w pełni gotowi. Ivan super, Marek na zero z tyłu, więc ciężko mieć pretensje. Sergi nie lubi biegać, dlatego nie traci piłek. Kiki strzelił bramkę, ale mógł mieć lepszą pierwszą połowę. Nie ma jednak jednych zawodników, a wskakują inni. Jeżeli wszyscy będziemy wspierać piłkarzy, a środowisko dalej będzie zjednoczone, to wszyscy dadzą dużo temu zespołowi – przekonuje opiekun żółto-biało-niebieskich.