Górnik Łęczna pokonał na wyjeździe Miedź Legnicę po rzutach karnych i zameldował się w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Po meczu trener Kamil Kiereś cieszył się, że jego zespół pozostał w grze o "Puchar Tysiąca Drużyn", ale nie gryzł się w język oceniając pracę arbitrów
Oto co po środowym spotkaniu powiedzieli szkoleniowcy obu zespołów
Kamil Kiereś, trener Górnika
– Wiadomo, że w PKO BP Ekstraklasie jesteśmy w trudnej sytuacji w tabeli. Ostatni mecz z Rakowem Częstochowa zremisowaliśmy, co napawało nas dużym optymizmem i dodało sporo energii. Do Legnicy jechaliśmy z nastawieniem, by wywalczyć awans. Graliśmy z Miedzią, która obecnie bardzo dobrze radzi sobie na poziomie Fortuna I Ligi. Składy, w stosunku do tych, które wybiegły w ostatnich meczach ligowych były rotowane zarówno w Miedzi, jak i u nas. Ale wydaje mi się, że mecz był od samego początku żywy. Po spotkaniu czuję dużą radość z tego, że pokazaliśmy charakter i osiągnęliśmy cel w postaci awansu. Ale czuję też duże zdenerwowanie w stosunku do trójki sędziowskiej. Jestem w stu procentach przekonany, że pierwsza bramka padła z trzymetrowego spalonego. Natomiast drugi gol dla Miedzi padł po rzucie karnym, którego nie było. Praca całej trójki sędziowskiej była skandaliczna. Nerwowa sytuacja wynikała z tego, że arbitrzy moim zdaniem nie poradzili sobie z sędziowaniem tego meczu. Na szczęście sami potrafiliśmy odwrócić ich niekorzystne decyzje na swoją korzyść i sięgnęliśmy po awans. W żadnym stopniu nie umniejszam tutaj drużynie Miedzi, bo to nie wina piłkarzy, że sędzia popełnia takie, a nie inne błędy. Uważam trenera i zawodników z Legnicy za drużynę, która w dobrym kierunku układa swoją pracę. Awansując czekamy na piątkowe losowanie. Wiadomo, że te 120 minut na pewno będzie odczuwalne. Część zawodników, którzy grali w krajowym pucharze, zagrają w sobotnim meczu z Lechem Poznań. Teraz czeka nas długa podróż. Można powiedzieć, że za 72 godziny gramy mecz ekstraklasowy. Mam nadzieję, że się zregenerujemy i po remisie z Rakowem oraz zwycięstwie tutaj zaprezentujemy się dobrze u siebie w meczu z ekipą z Poznania i postaramy się osiągnąć dobry rezultat.
Wojciech Łobodziński, trener Miedzi
– Zacznę od tego, że tak naprawdę nie umiałem się skupić na meczu, bo jestem załamany kontuzją Michała Bednarskiego. To kolejny napastnik, który był w niezłej formie. W dodatku zejść musiał jeszcze Kamil Zapolnik. Chcieliśmy niektórych piłkarzy oszczędzić, a ten mecz wyrządził nam sporo szkód. Do tego nie wywalczyliśmy awansu. Było to szarpane spotkanie i trochę jestem zawiedziony tym, że nie było VAR-u. Na wszystkich meczach Fortuna Pucharu Polski był, a u nas nie. Nie wiem dlaczego, bo spotkały się drużyny z PKO BP Ekstraklasy i Fortuna 1 Ligi. Sędziowie są już chyba przyzwyczajeni do VAR-u i w kontrowersyjnych sytuacjach nie mogą sobie poradzić. Wydaje mi się, że graliśmy nieźle i chciałbym pochwalić zespół za pracę przez 120 minut. Pojawili się zawodnicy, którzy w tym sezonie jeszcze nie grali, jak „Azik”, który zagrał bardzo dobry mecz. To samo Chuca, który zalał się łzami po meczu. Widać, że tym chłopakom zależy i jest to budujące. Odpadamy, ale nie mamy się czego wstydzić. Przed nami Fortuna 1 Liga. Najważniejszym meczem jest teraz ten najbliższy z Widzewem.