To już czwarty z rzędu mecz, w którym GKS nie potrafi odnieść zwycięstwa. W sobotni wieczór lepszym zespołem okazała się Flota. Gospodarze w całym meczu stworzyli jedną stuprocentową sytuację, ale Nildo po raz kolejny udowodnił, że nawet najlepszą można zmarnować.
Tym bardziej, że w napadzie mieli dwóch groźnych zawodników – Ensara Arifovicia oraz Charlesa Nwaogu, silnego i świetnie zastawiającego piłkę.
"Zielono-czarni” natomiast razili niedokładnością. Tomasz Nowak próbował rozgrywać, jednak jego podania były najczęściej niecelne. Wystawienie w ataku Ricardinho też nie było dobrym posunięciem, bo na boku Brazylijczyk jest znacznie błyskotliwszy i bardziej niebezpieczny. Udowodnił to zresztą, w końcówce. O grze kilku innych piłkarzy też nie da się powiedzieć niczego pozytywnego.
Dobrą okazję łęcznianie stworzyli w 19 min po rzucie rożnym. Wtedy Krzysztof Żukowski instynktownie odbił piłkę ręką po strzale Dawida Sołdeckiego. Z kolei goście w 34 min trafili w poprzeczkę, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
I tyle, bo więcej na boisku było chaosu, krzyków i udawania fauli. To zdenerwowało wreszcie Wojciecha Krztonia. – Nie sędziować! – wrzasnął do zawodników poirytowany arbiter. A słychać go było na całym stadionie, bo jak to w Łęcznej ostatnio – mecz przypominał piknik.
Bramkarze głównie rozgrzewali się i tylko Nildo znowu "zaimponował” umiejętnościami. Napastnik rodem z Brazylii (brzmi nieźle) popisał się efektowną przewrotką. Niestety stracił orientację i walnął piłkę niewiadomo gdzie, zamiast w kierunku bramki. Żukowski był nieco zdziwiony.
Po przerwie spotkanie nadal nie przypominało ligi, tylko przeciętny sparing. W 67 min monotonię próbował uatrakcyjnić Ricardinho, strzelając kąśliwie z kąta. Ludzie z TVP Sport musieli pluć sobie w brody, decydując się na transmisję z Łęcznej. Bo już zrobienie z tego meczu skrótu było sporym wyzwaniem dla montażystów.
Na szczęście piłkarze obu zespołów zlitowali się nad ekipą telewizyjną, przeprowadzili kilka akcji i nawet stworzyli dwie sytuacje. Pierwszą gospodarze. Nildo wyszedł sam na sam z bramkarzem i mógł zrobić z piłką wszystko. Ale jak to on, wybrał najgorzej jak mógł i kopnął w Krzysztofa Żukowskiego. A dobijając jeszcze piłkę głową spudłował.
To zemściło się w 75 min, kiedy z 16 m Ensar Arifović przelobował Sergiusza Prusaka. – Widziałem, że bramkarz poszedł do przodu, więc uderzyłem ze stojącej piłki nad nim i udało się. Ekstraklasa? Nikt nam nie mówi o awansie. Teraz mamy sześć punktów straty do Podbeskidzia, a jak wygramy z tym zespołem, to może wtedy pomyślimy o czymś więcej – stwierdził Chorwat.
– Łęcznianom życzę, żeby teraz wygrywali już wszystko do końca. Oni mają wielu dobrych zawodników i zasługują na znacznie wyższe miejsce – dodał pomocnik Floty Bartłomiej Niedziela, były zawodnik "zielono-czarnych”.
GKS Bogdanka – Flota Świnoujście 0:1 (0:0)
Bramka: Arifovic (75)
GKS: Prusak – Bożkow (46 Miloseski), Magdoń, Sołdecki, Zasada – Sasin, Bartoszewicz, Nowak, Kaczmarek – Ricardinho, Nildo.
Flota: Żukowski – Krajanowski, Mazurkiewicz, Niewiada, Tomasik – Niedziela, Pruchnik, Bodziony, Ostalczyk (78 Chifon) – Arifovic, Nwaogu.
Żółte kartki: Bartoszewicz, Sołdecki (G) – Pruchnik, Nwaogu (F).
Sędziował: Wojciech Ksztoń (Olsztyn).