Górnik jest nieporównywalnie mocniejszy niż w ubiegłym roku. Personalnie to całkiem inny zespół. Z dawnego składu w środę w wyjściowej jedenastce znaleźli się tylko Sergiusz Prusak, Veljko Nikitović i Tomasz Nowak.
– Myślę, że o wszystkim co się działo w meczu zadecydowała pierwsza bramka, którą straciliśmy. Dziwne było to, że gdy łapaliśmy właściwy rytm, to straciliśmy gola.
Później próbowaliśmy różnych rozwiązań, ale zamiast lepszej gry, była gorsza – komentował na stronie "zielono-czarnych” trener gości Ryszard Kuźma.
Łęcznianie stworzyli sobie kilka dogodnych okazji, jednak zawodziła ich skuteczność. Łukasz Zwoliński w końcówce trafił wreszcie do siatki, ale tylko częściowo zrehabilitował się za wcześniejszą nieporadność i indolencję strzelecką.
A już sytuacja kiedy po podaniu Bartosza Wiązowskiego nie wpakował piłki do pustej bramki będzie śniła mu się po nocach.
– Jeśli chodzi o minusy, to na pewno bardzo często traciliśmy rytm grania, było dużo niedokładności. Było to spowodowane tym, że zawodnicy bardzo chcieli wygrać i było widać napięcie jakie temu towarzyszyło. Mam nadzieję, że ten zespół powoli będzie łapał swój styl – podkreślił z kolei Jurij Szatałow.
Szkoleniowiec dobrze widział co się dzieje na boisku, kto realizuje założenia taktyczne, a kto nie, dlatego na ławkę wcześniej powędrowali obaj boczni pomocnicy – Bartłomiej Niedziela i Grzegorz Bonin.
Choć ten drugi zdobył szalenie ważne prowadzenie. Niestety, z Sandecją słabiej wypadł też Tomasz Nowak, który miał dużo strat i nie był zaangażowany w pracę w destrukcji. Po Pawle Zawistowskim również widać, że grał mało i jeszcze sporo musi nadgonić.
Górnik wygrał zasłużenie, ale dwa gole w końcówce trochę zaciemniły pełny obraz. Wynik okazał się lepszy od gry, ale poszedł w Polskę i zrobił wrażenie na rywalach. Pierwsze zwycięstwo cieszy, jednak bez napastnika z prawdziwego zdarzenia, mimo że aktywności Zwolińskiemu nie można zarzucić, będzie o to trudno.
Do pozycji numer jeden i dwa podopiecznym Ształowa brakuje sześć punktów. To nie jest straszny dystans, ale wygrane w najbliższych kolejkach z Okocimskim i Katowicami to wręcz obowiązek. A prawdziwą odpowiedź na temat możliwości Górnika poznamy dopiero później, w meczach z Miedzią, Bełchatowem i Arką.