Po wygranej w Świnoujściu Górnik utrzymał kontakt z czołówką, a nawet zmniejszył do niej dystans. Najbliższe kolejki jeszcze bardziej mogą poprawić pozycję łęcznian, ponieważ przed nimi mecze z teoretycznie łatwiejszymi rywalami, a inni konkurenci znowu pogubią punkty w spotkaniach między sobą.
Przy okazji będzie to dopiero pierwszy występ Górnika w tym roku na własnym stadionie. Natomiast w 24 serii łęcznianie zdobędą pełną pulę po wycofaniu się z rozgrywek Kmity Zabierzów. W przypadku zainkasowania dziewięciu "oczek” nasz pierwszoligowiec już na dobre włączyłby się do walki o awans.
Jednak w tej lidze - poza Kmitą - nikt za darmo nie chce oddawać punktów. Bo albo ktoś bije się o ekstraklasę, albo broni przed spadkiem do drugiej ligi. Różnice w tabeli cały czas są nieznaczne. W sobotę przed łęcznianami też poważna przeprawa. Dolcan po raz pierwszy w tym sezonie zagra przed własną publicznością, w dodatku podbudowany niedawnym zwycięstwem nad GKP.
Dla gości sporą przeszkodą może być też ciężka nawierzchnia. Bo Górnik lubi utrzymywać się przy piłce, grać po ziemi i kombinacyjnie. A rywale z pewnością dopiero na samym końcu będą patrzyli na estetykę. Dla nich celem podstawowym będzie nie stracić gola i na grząskim oraz nierównym boisku dużo łatwiej się bronić, niż atakować. Konstruowanie akcji ofensywnych z pewnością spocznie na przyjezdnych, a to nie będzie prostym zadaniem.
Tym bardziej, że górnicy wciąż grają w innym składzie. Po meczu w Lubinie ze składu wypadł kontuzjowany Piotr Bazler, a po wyjeździe do Świnoujścia Veljko Nikitović i Radosław Bartoszewicz, którzy muszą odpokutować za żółte kartki. To duża strata, gdyż obaj są filarami łęczyńskiej defensywy.
W tej sytuacji szansę debiutu w zielono-czarnych barwach otrzyma Wallace Peres Benevente. Zwycięstwo i dobry występ byłyby dla Brazylijczyka wymarzoną okazją dla uczczenia 24 urodzin, obchodzonych w piątek (tego samego dnia świętował też kierownik Mirosław Budka, kończący 37 lat).
Natomiast szansę zagrania od pierwszej minuty w środku pola powinien otrzymać Paweł Bugała. Ostatnie absencje sprawiły również, że do osiemnastki meczowej wskoczyli Dawid Sołdecki i Piotr Rafalski, do tej pory pomijani przez szkoleniowca.