Już chyba łatwiej trafić w lotka, niż przewidzieć jak zagrają piłkarze Górnika. Po dobrym meczu w Bielsku-Białej i potem dwóch zwycięstwach, "zielono-czarni” zaledwie zremisowali z zagrożonymi spadkiem Katowicami.
- W tym sezonie już więcej nie przyjdę. Za każdym razem, kiedy jestem na meczu, oni nie potrafią wygrać. Może przynoszę im pecha? - zastanawiał się któryś z fanów, opuszczając stadion.
Jednak przesądy, przebiegające czarne koty czy kominiarze nie mają tu nic do rzeczy. Futbol to mało skomplikowana gra. A Górnik, zespół zgłaszający ekstraklasowe aspiracje, nie potrafił w środę tego pojąć.
Czasem wystarczy jedno prostopadłe podanie, strzał bez namysłu, uderzenie z dystansu, aby wygrać. Niby oczywiste, ale przeciwko "Gieksie” zabrakło właśnie najprostszych rozwiązań. Krótkie zagrania w środku pola, do boku lub do tytułu i każde z obowiązkowym przyjęciem tylko komplikowały i prowadziły do irytacji.
Pomocnicy nie mieli żadnego pomysłu, aby uruchomić szybkich napastników. Dlatego rywale, których w stu procentach satysfakcjonował remis, bez większych trudów rozbijali niemrawe próby ataków. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że podopieczni Wojciecha Stawowego próbują uśpić gości i przy okazji swoich kibiców. Niestety, efekt był taki, że sami przysnęli. Jeden fajny fragment to trochę za mało, aby myśleć o zwycięstwie.
Gospodarze stworzyli trzy dobre sytuacje, ale gol dla nich był prezentem od rywali. Oczywiście sami też nie chcieli być egoistami. Stąd, zamiast po objęciu prowadzenia przejąć kontrolę nad wydarzeniami, pozwolili poszumieć przeciwnikom. Najpierw sprokurowali rzut karny, po głupim błędzie w obronie, a kilka minut później znowu zabawili się w świętych Mikołajów.
Tym razem już skutecznie. I gdyby nie Jakub Wierzchowski, po raz trzeci w tym sezonie broniący rzutu karny, to klapa byłaby jeszcze większa. Bo nic też nie wniosły zmiany, przeprowadzone zbyt późno.
Górnik płaci wysoką cenę za swoją niefrasobliwość. Najpierw rozdawał punkty słabym zespołom jesienią, a teraz na wiosnę. W Łęcznej "zielono-czarni” zremisowali już z GKP Gorzów, Stalą Stalowa Wola i teraz GKS Katowice. W sumie stracili sześć punktów. Co to oznacza, wystarczy spojrzeć w tabelę.
Następny mecz Górnik zagra w Pruszkowie. Ale jak się tam zaprezentuje, najlepiej spytać wróżkę...